poniedziałek, 13 listopada 2023

Olga Rudnicka: Między młotem a imadłem

Prószyński i S-ka, Warszawa 2023.

Telefony

Matylda Dominiczak kiedyś była zahukaną i nieśmiałą bibliotekarką ze słowotokiem w chwilach stresu. Obecnie to pani detektyw, która działa niekonwencjonalnie i radzi sobie tam, gdzie polegli specjaliści. Matylda nie boi się szemranych kontaktów (a może się boi, ale nie daje tego po sobie poznać, w końcu jeśli nie może odmawiać gangsterom, to stara się przynajmniej działać tak, żeby nie dać im powodów do irytacji), a głos i głosik w jej głowie pełnią rolę zgryźliwych komentatorów rzeczywistości i interlokutorów w chwilach, w których nie można porozmawiać z nikim realnym. Takich chwil zdarza się sporo - na przykład kiedy Matylda zostaje dostarczona do swojego zleceniodawcy w trumnie i przysypana ziemią. Nie wie, czy uda jej się przeżyć albo wydostać - ale na pewno nie zawiedzie oczekiwań pokładanych w niej przez świadków wydarzenia. W całym rozgardiaszu nie robi tylko jednego: nie wykonuje żadnego telefonu do męża, który z trudem przyjął do wiadomości, że żona mogła zaginąć. Roman to człowiek, który nie sprawdza się w codziennym życiu. Ale Matyldzie brakuje czasu na to, by pochylić się nad własnym małżeństwem i domem. Rezolutną córką może się zająć babcia, bo bohaterka ma szereg pilnych zleceń łączących się ze sobą lub wykluczających się nawzajem. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze przystojny facet, obok którego żadna kobieta nie przejdzie obojętnie: Ksawery Grom.

Olga Rudnicka dobrze czuje się przy wyrazistych postaciach, które działają impulsywnie i uniemożliwiają planowanie rozważnych akcji. Sukces odniosły kiedyś Natalie, teraz to Matylda Dominiczak działa na wyobraźnię czytelników - i jest to postać, której wiele się wybacza. Matylda jest roztrzepana i chaotyczna, zwykle nie potrafi planować, wydaje się tez, że nie przewiduje konsekwencji impulsywnych działań. A przecież wie, jak błyskawicznie wcielić w życie śmiały plan wywiedzenia w pole przestępców i obejść przepisy, których nie wolno jej łamać. Z jednej strony bohaterka nie chce narażać się prawu, z drugiej - musi uważać na bezwzględnych gangsterów, którzy mili bywają tylko do czasu (a i to nie wszyscy). A trzeba jeszcze zbierać informacje i rozwiązywać zagadki kryminalne. Wszyscy, którzy trafiają na Matyldę, stają się jej cieniem, tłem działań - nie mają szans wybić się na pierwszy plan. W "Między młotem a imadłem" eksbibliotekarka dalej zajmuje się sprawą czterech zaginionych kobiet. Zajmuje się nią z wielkim poświęceniem, obejmującym między innymi poważne zmiany image'u - ale przecież cel uświęca środki i co do tego nikt nie ma wątpliwości. Co ciekawe, rozbudowuje się też zespół oddanych Matyldzie pracowników: już nie tylko emerytowany komisarz policji budzący obrzydzenie swoimi nawykami, ale też między innymi dawna szefowa z agencji detektywistycznej. Autorka zresztą dość dobrze bawi się, odtwarzając animozje wśród policjantów (albo, alternatywnie, gangsterów), chaotyczny świat, w którym Matylda tym lepiej się odnajduje. Sporo rozrywki przynosi ten kryminał - i jeśli ktoś nie natknął się wcześniej na przygody Matyldy Dominiczak, z pewnością będzie chciał nadrobić zaległości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz