bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2023.
Cierpienia
Bari to bohaterka w pewien sposób magiczna. Potrzebna jest do opowieści, która zakorzeniona w micie dość mocno pokazuje czytelnikom problemy dzisiejszego świata – niezależnie od miejsca. Hwang Sok-yong sięga do mitologii i ludowych narracji – i do wydarzeń rzeczywistych, mocno bolesnych dla ludzkości – i splata je razem w jedną spójną i wstrząsającą całość. Bari to koreańskie wcielenie Hioba – z kolei dla odbiorców z Dalekiego Wschodu naturalne będą nawiązania do twórczości naiwnej. Niezależnie od punktu odniesienia, powieść „Księżniczka Bari” funkcjonować może jako drogowskaz i przestroga przed nadużywaniem siły i narzucaniem innym własnych wizji świata. Autor odnosi się do wielkiego głodu w Korei Północnej, ale porusza też kwestię – między innymi – powiązaną z uchodźcami i wojnami.
Od pierwszych stron Bari to bohaterka, która jest mocno doświadczana. Jako siódma córka w koreańskim domu naraża się na bunt ojca i impulsywność matki – nie przeżyłaby przy nieodpowiedzialnych (i spragnionych syna) rodzicach, gdyby nie zwierzę, które ją ocaliło – oraz babka. W odróżnieniu od pozostałych sióstr, Bari ma nawet „nieudane” imię – co czytelnicy otrzymają w wyjaśnieniu. Początek życia to początek nieszczęść, już wkrótce dziewczyna przekona się, jak to jest stracić najbliższych. Skazana na długą tułaczkę pozna los uchodźców i okrucieństwo tych, którzy zajmują się przemycaniem nielegalnych emigrantów. Wiele razy będzie wychodzić cało z opresji, które niejednego – znacznie silniejszego – pozbawiłyby woli życia. Ale Bari jest specyficzna, ma dziwny dar. Potrafi nawiązać łączność z zaświatami. Zdarza się, że widzi dusze ludzi, którzy odeszli. Ma też dar widzenia przeszłości – wystarczy, że nawiąże kontakt z osobą, która potrzebuje pomocy – by bez pytania o jej doświadczenia poznać historię dramatu. W związku z tym na Bari spada znacznie więcej nieszczęść niż na większość społeczeństwa – ale też ta kobieta ma w sobie siłę pozwalającą przetrwać każde wyzwanie.
Zbrodnie, gwałty, konflikty, które uniemożliwiają spokojne i satysfakcjonujące życie – mnóstwo tu spraw trudnych i minorowych w tonacji – Hwang Sok-yong nie boi się epatowania okrucieństwem, bo też i ma ważny powód do akcentowania takich właśnie tematów. Udaje mu się bardzo przekonująco i bardzo plastycznie odtworzyć to wszystko, o czym zwykle ludzie chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Pracuje jako sumienie całych narodów, przemyca oceny i zmusza czytelników do refleksji nad stosunkiem do drugiego człowieka. Unika przy tym naiwności i dosłowności: jest w stanie stworzyć opowieść melodyjną, na poły oniryczną, niekoniecznie do końca zakorzenioną w rzeczywistości znanej czytelnikom (także z medialnych przekazów) – a przecież nie ma wątpliwości, jaką drogę obiera i co chce osiągnąć. Tyle tylko, że wnioski pozostawia czytelnikom. Przesłania płynące z „Księżniczki Bari” są tak celne i tak dobrze przedstawione, że wywiad z autorem zamieszczony na końcu tomu pełni wyłącznie rolę ozdobnika, a nie komentarza do książki. Uwidacznia się też w tym wypadku zderzenie konkretu i uniwersalności: chociaż autor bazuje na zagadnieniach związanych z północnokoreańską przeszłością, bez trudu daje się te tematy rozciągnąć na sprawy ogólnoświatowe. „Księżniczka Bari” to lektura pozwalająca na przyjrzenie się z bliska ludzkim dramatom – i konsekwencjom walki o władzę (konsekwencjom dla zwykłego człowieka).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz