Agora, Warszawa 2023.
Dla innych
Najgorsze cechy ludzi wydobywa Arnfinn Kolerud w powieści "Milion dobrych uczynków". Jest to książka, która z pewnością nie pudruje świata i nie osładza go, za to eksponuje wady ludzi w każdym społeczeństwie. Oto Frank i Mama. Frank ma dziesięć lat i do tej pory wiódł z Mamą bardzo oszczędne życie. Mimo oszczędności - oboje grali w totolotka (oboje, bo razem wytypowali liczby, które będą zakreślać). I los się do nich uśmiechnął. Wygrali dwadzieścia cztery miliony koron, a to oznacza, że błyskawicznie stali się bogaczami. Najpierw nie wiedzą, jak się zachować, ale szybko staje się jasne, że powinni żyć jak do tej pory - nie afiszować się z bogactwem ani nie zmieniać swoich przyzwyczajeń. Problem w tym, że otoczenie nie daje im spokoju: szybko roznosi się wiadomość, kto wygrał w totka, w efekcie dorośli od Mamy a dzieci od Franka oczekują podzielenia się pieniędzmi. Zaczynają napływać prośby o finansowe wsparcie, a wręcz żądania, by rozdać sporą część majątku. Mama nie zamierza poddawać się naciskom, ale proponuje konkurs dla mieszkańców miasteczka: kto wykaże się najlepszym bezinteresownym uczynkiem, może wygrać milion koron. Zasady konkursu nie są jasne: jedynym jurorem jest tu Mama, nie ma też żadnych podpowiedzi dla uczestników - wiadomo tylko, że nie ma ograniczeń wiekowych ani wytycznych do działań. Każdy robi to, co podpowiada mu serce i sumienie: jedni chcą ulżyć sąsiadom w ich pracy, inni zamierzają ułatwić życie dzieciom - a jeszcze inni próbują pokonać konkurencję w nieuczciwej walce i niszczą to, co wypracowali kandydaci do nagrody. W miasteczku zamiast coraz lepiej - dzieje się coraz gorzej, grasuje tu miłylion - żądza wygranej przysłania zdrowy rozsądek i ludzie zarzucają systemy wartości, liczy się dla nich tylko możliwość uszczknięcia czegoś z wygranej. Poza dylematami, jakie dzieją się za sprawą miłyliona, Frank mierzy się ze zwykłymi szkolnymi trudami: uczy się, jak rozpoznać prawdziwych przyjaciół albo jak poradzić sobie ze szkolnymi prześladowcami. W środowisku przepełnionym zazdrością nie jest zbyt przyjemnie, dlatego Mama zabiera go na tydzień wakacji, żeby emocje opadły. Ale i tam znajdą się ludzie, którzy chętnie wykorzystają cudze pieniądze - Frank otrzymuje przykrą życiową lekcję.
W tej książce bardzo dużo jest goryczy i mnóstwo lekcji, z których wnioski trzeba wysnuć samodzielnie. Czasami wydaje się wręcz, że Arnfinn Kolerud za wysoko stawia poprzeczkę młodym czytelnikom - nie wszystkie przesłania będą oczywiste na pierwszy rzut oka, czasami trzeba się będzie na dłużej zatrzymać przy niepokojących scenkach i pozbawionych komentarza obrazach - tutaj nie ma lekkiej i przyjemnej lektury, za to pojawia się sporo gorzkich prawd o ludziach. Powieść o pieniądzach daje do myślenia, jest ważna dla młodych odbiorców i ciekawa - trzyma w napięciu, pozwala na śledzenie akcji z zainteresowaniem. Autor ucieszy czytelników swoją przenikliwością i swoistą goryczą - nie obiecuje sielankowej rzeczywistości i nie daje odbiorcom poczucia bezpieczeństwa. I dzięki temu jego powieść jest tak bardzo intrygująca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz