Nasza Księgarnia, Warszawa 2023.
Samodzielność
Jest to książka wybitna. Talia Dutton przekona do siebie nastoletnich czytelników, ale może też podbić serca jurorów w rozmaitych konkursach. Wykorzystuje powieść graficzną, żeby przedstawić historię fantasy o poszukiwaniu własnej tożsamości. Odwołuje się przy tym trochę do wyobraźni, trochę do Frankensteina (zresztą jedna z bohaterek, prowadząca eksperymenty naukowe, ma na imię Frankie, bo Talia Dutton inspiracji nie ukrywa). W tej powieści mimo jej oderwania od rzeczywistości w warstwie fabularnej odnajdą się czytelnicy za sprawą silnych emocji. "M jak monstrum" to historia wstrząsająca z różnych powodów. Frankie dla nauki zrobi wszystko. Ale ponieważ podczas jednego z niefortunnych eksperymentów zabiła siostrę, Maurę, postanawia naprawić swój błąd i wskrzesić dziewczynę. Składa jej ciało w całość, nieumiejętnie zszywa (szpecące szwy poprawić może sąsiadka) i przywraca Maurę do istnienia. Tyle tylko, że istota, która powstaje w ten sposób, nie ma wiele wspólnego z Maurą - towarzyszką szalonych działań w laboratorium. Z Maurą jako jedyna zachowuje kontakt: widzi ją w lusterkach i dzięki temu może udawać kogoś, kim nie jest. Mierzy się z oczekiwaniami otoczenia: Frankie chce w koszmarnej dziewczynie widzieć swoją siostrę: czeka na podobny zestaw wspomnień i na współpracę w badaniach. Tymczasem M nie jest Maurą. Nawet w detalach - zmusza się do picia gorzkiej herbaty, która wcale jej nie smakuje, ubiera się w stroje, których nie cierpi i powtarza wiernie to, co mówi jej Maura. Jednak na dłuższą metę tak nie może funkcjonować nawet człowiek stworzony w laboratorium i pozszywany z kawałków. Frankie w końcu się o tym przekonuje i zaczyna snuć plan naprawienia Maury - rozczłonkowania jej i poskładania na nowo. Z kolei M źle czuje się nie w dziwnym ciele, a w konflikcie między własną osobowością i oczekiwaniami bliskich. Dużo może poświęcić dla rodziny i akceptacji, ale Talia Dutton zadaje pytanie, ile ostatecznie.
"M jak monstrum" to książka, która pokazuje trudne tematy nurtujące nastoletnich czytelników - ale z innej perspektywy. Tutaj nie ma wydumanych problemów, które otoczeniu łatwo zbagatelizować czy odrzucić i oceniać przez pryzmat własnych doświadczeń. Jeśli M podporządkuje się działaniom Frankie, straci siebie - i to dosłownie. Jeśli będzie udawać kogoś, kim nie jest, będzie nieszczęśliwa. Talia Dutton znajduje sposób na przekazanie wiadomości o ludziach, którzy źle czują się w swoich ciałach - albo którzy padają ofiarami nadmiernych oczekiwań najbliższych. Akcja rozgrywa się tutaj w tekście i w rysunkach: ograniczanie kolorów sprawia, że komiksowość nie jest równoznaczna z infantylizmem, z kolei odpowiednie kadrowanie pozwala na ujawnianie najważniejszych emocji bohaterów. Talia Dutton ucieka od taniej sensacyjności i od budowania historii pod publiczkę - ma sporo do powiedzenia i nie da się zignorować tych przesłań. "M jak monstrum" to książka cenna i wyjątkowa, powinna trafić do jak najszerszego grona odbiorców - niech nikt nie da się zwieść okładkowej ilustracji, nie ma w niej najważniejszych wiadomości z tomu. Ta powieść graficzna pokazuje, jak wielki potencjał drzemie w gatunku wykorzystywanym zwykle czysto rozrywkowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz