środa, 18 października 2023

Zbigniew Rokita: Odrzania. Podróż po Ziemiach Odzyskanych

Znak, Kraków 2023.

Uzyskane

Ta opowieść płynie i wielkie brawa dla Zbigniewa Rokity, że zdecydował się opowiedzieć o odkrywanej przez siebie Odrzanii bez zadęcia, z humorem i błyskotliwymi pomysłami. "Odrzania. Podróż po Ziemiach Odzyskanych" to książka, w której można się rozsmakować - autor zabiera wszystkich ze sobą na włóczęgę nie tylko po "odrzańskich" miastach: pewnego razu ląduje nawet w Afryce, a autoironia pozwala mu odpowiednio skomentować każdą przygodę. Włóczęga po Odrzanii to zestaw odkryć turysty, reportera, dziennikarza przeprowadzającego wywiady, czytelnika, krytyka, gawędziarza i showmana, Zbigniew Rokita nie ogranicza sobie potencjalnych wcieleń, a jednak uzyskuje spójną i bardzo efektowną relację. Trochę Odrzanię odkrywa dla siebie - jako ten, który mógł ją poznawać z perspektywy bliskiego sąsiada, a trochę dla innych, mieszkańców Polski-Polski, którzy żyją spokojnie w Wiślanii i do głowy im nie przychodzi, że jest jeszcze jakaś inna wielka rzeka i że nad tą rzeką mogą mieszkać podobni im. Bo przecież podobni w Odrzanii być nie mogą, już sama historia temu zaprzecza, skomplikowane dzieje, przesiedlenia, wypędzenia i życie na walizkach, które strach rozpakować, bo nie wiadomo, czy zaraz nie trzeba będzie wyjeżdżać. Trochę tej historii Zbigniew Rokita przybliży odbiorcom - ale zrobi to bardziej jak prestidigitator niż poważny dziejopis, więcej w nim wciąż dziejopisarza niż uczonego-purysty. I bardzo dobrze, dla czytelników bardzo dobrze, bo zabawa przy lekturze "Odrzanii" będzie więcej niż znakomita.

Autor przemierza Odrzanię i z tego przemierzania zwierza się odbiorcom, których traktuje momentami jak współtowarzyszy wędrówki. Jeśli gdzieś coś odpada, wyziera spod tynku, psuje się albo zmienia - on to odnotuje i wyciągnie z tego wnioski. Jeśli gdzieś uda się zaobserwować niekonsekwencje albo zderzenia reprezentacyjnych ideałów z sowizdrzalską rzeczywistością - Rokita z pewnością na to trafi i podzieli się z odbiorcami odpowiednim komentarzem. Niby złośliwym, ale dobrodusznym, bo przecież czuje sentyment do Odrzanii. Nie tak wielki jak do Śląska - i na szczęście, bo dzięki lekkiemu dystansowi automatycznie cała ta relacja lekkości nabierze, zamieni się w podróż bez odgórnie wyznaczonych celów, w podróż, w której wszystko wolno - byle tylko doprowadziło do lepszego zrozumienia miejsca i ludzi. Rokita wie, jak szukać. Tworzy mu się (sam) łańcuszek rozmówców i niebanalnych postaci, które z pewnością uzupełnią jakoś jego wiedzę, każdego interlokutora autor podchodzi inaczej i od każdego uzyskuje to, czego potrzebuje, żeby jeszcze bardziej ubarwić książkę. Jest szczególnie wyczulony na puenty: umiejętnie eksponuje to, co stanowić może smakowite podsumowanie spotkania albo obserwacji. Co ważne: Rokita tych puent nie rozrzedza, nie chomikuje ich do końca rozdziałów, błyska nimi dość często w poszczególnych akapitach i tym buduje porozumienie z odbiorcami - spragnionymi inteligentnej i przede wszystkim oryginalnej lektury. Ta relacja to w dużej części zabawa, nawet jeśli tematy do zabawnych nie należą: autor, który zdążył się na początku z odbiorcami zaprzyjaźnić, zyskał kredyt zaufania, może pozwolić sobie na znacznie więcej. Więc się Rokita nie ogranicza w żartach wysokiej próby i w przywoływaniu skojarzeń, które zaskoczą. Ograniczać się nie musi, bo powie czytelnikom znacznie więcej niż to, że potrafi zamienić się w gawędziarza na życzenie. Jako przewodnik po Odrzanii naświetla umiejętnie bolączki tej części kraju, tłumaczy ludzi i oswaja z problematyką małych ojczyzn. Robi wiele, żeby czytelnicy zrozumieli, że każdy ma swoją Odrzanię - nawet jeśli nie tak wypełnioną rozbudzającymi wyobraźnię skarbami z przeszłości - że każdy może nauczyć się budować swoją tożsamość w oparciu o odkrywaną lokalną kulturę. A jednocześnie jest w tym wszystkim wielka ulga, że Rokita mitologizuje, ale nie buduje pomnika, chwali, ale też i drwi, znajduje złoty środek w przedstawianiu krainy, którą podziwia i kocha. To właśnie dzięki temu Odrzanię pokochać mogą za nim też czytelnicy. Zbigniew Rokita ma pomysł na to, jak przedstawić świętość bez rezygnowania z małości. Osobista jest ta książka - ale nie: zbyt osobista. Wyprana z martyrologii, wypełniona w zamian satysfakcjonującą ironią... ale uwaga: trzeba czytać powoli, żeby nie stracić z oczu fantastycznych detali w narracji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz