Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023.
Niezgoda na pożegnanie
Dorota Sumińska przeważnie opowiada odbiorcom w różnym wieku o zwierzętach - teraz na rynek wkracza z książką, której nie można oceniać w ujęciu literackim czy popularyzatorskim. "Moje życie z Tomkiem" to wyznanie i próba uchwycenia codziennej zwyczajności - sposób na pogodzenie się z ogromną stratą. Wydarzenia sensacyjne przez swój niespodziewany charakter - a przecież powtarzalne i znane części odbiorców. Strach, żal i rozgoryczenie, które można przekuć w coś trwałego. Dorota Sumińska nie żegna się tą książką ze swoim partnerem. Utrwala go, żeby pokazać mniej znane jego oblicza, buduje sobie narrację krzepiącą i czułą - chociaż w tonach pozbawioną sentymentów.
Od pierwszych stron wiadomo, że happy endu nie będzie. Moment utraty przytomności to preludium do ostatecznego rozstania (które nastąpi po trzech tygodniach szpitalnego dramatu). Tomek - Tomasz Wróblewski - był szkolną miłością Doroty Sumińskiej, a po latach powrócił jako życiowy partner. Mężem został na trzy tygodnie - trzy tygodnie spędzone na desperackiej walce o życie. Autorka radzi sobie z przekazywaniem najtrudniejszych emocji dzięki zapiskom z dziennika: na bieżąco może uchwycić to, co najbardziej bolesne - a później zagłębiać się we wspomnienia i ocalać to, co miało być po prostu esencją codzienności. Nagle okazuje się, że trzeba odgrzebywać z zawodnej pamięci anegdoty i opowieści, sytuacje i scenki - coś, co wydawało się oczywiste i bliskie, teraz można łatwo stracić. W związku z tym autorka rusza tropem Tomka, po to, żeby pamiętać. Rozmawia z jego współpracownikami i zbiera różne historie, a następnie przekuwa je na prostą narrację. Przedstawia Tomka jako lekarza troszczącego się o życie innych - ale też jako tego, który nie potrafił radzić sobie z własnymi emocjami (niejeden psycholog z chęcią pochyliłby się nad postawami wręcz podręcznikowymi i wskazał, czego nie należy w relacjach z drugim człowiekiem robić). Opowiada o wspólnych podróżach i o stosunku do zwierząt, nie tylko tych domowych. Próbuje uchwycić charakter człowieka - i istotę jego bycia w związku. Wszystko to wychodzi niepełnie, jakby nie było możliwe zaprezentowanie istoty człowieka, a tylko echo w żalu po stracie.
Dorota Sumińska pisze dwie równoległe narracje. W dzienniku wybiera zwroty bezpośrednio do partnera - chociaż wie, że ten już nie przeczyta jej słów. Z kolei w samej opowieści skupia się na czytelnikach, chce, żeby oni zrozumieli jakość tej relacji i żeby mogli pojąć ogrom bólu. Ta książka staje się jak terapia - pozwala przedłużyć możliwość krążenia myślami wokół jednego tematu, oswoić i uporządkować emocje i nauczyć się żyć ze stratą. Dorota Sumińska dzieli się z odbiorcami swoim smutkiem, ale nie przygnębia w relacji - stara się pisać tak, żeby czytelnicy przede wszystkim polubili Tomka ze wspomnień, żeby poznali jego zalety oraz wady i zaakceptowali je bez zastrzeżeń. Upamiętnia ukochanego - żeby nie tracić go całkowicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz