Luna, Warszawa 2023.
Do normalności
Trzy bohaterki serii Doroty Milli szukają swojej drogi do szczęścia, a każda z nich ma do pokonania rozmaite trudności (i cechy charakteru). W Sadze nadmorskiej po raz drugi autorka próbuje przekazać czytelniczkom wskazówki dotyczące postępowania w rozmaitych sytuacjach, także tych najbardziej kryzysowych. Wciela w czyn postanowienia i zamiast snuć teorie (które raczej nie zapadną w pamięć), stawia na konfrontację postaci. Oto Julia musi zmierzyć się ze swoim byłym - toksycznym mężczyzną, który w powieści sportretowany został jako osobowość narcystyczna. Autorka najpierw obnaża mechanizmy jego działania, a później wysyła Julię - już przygotowaną psychologicznie - na spotkania, żeby mogła ostatecznie zamknąć za sobą tę historię. Julia wreszcie dostrzega to, o czym mówiła jej terapeutka: widzi sztuczki stosowane przez niegdyś ukochanego i nie daje się zbić z tropu w dyskusjach. Zyskuje siłę, którą będzie mogła kiedyś wykorzystać do budowania nowego związku. Eryka mierząca się z kryzysem wieku średniego otwiera kawiarnię - spełnia swoje marzenie i uczy się żyć w oddali od męża i synów, którym usługiwała. Wreszcie zaczyna być szczęśliwa, zwłaszcza że nie odwrócił się od niej najlepszy przyjaciel i sąsiad, do którego wpadała na kawę. Historia jej relacji z Jerzym pojawia się w retrospekcjach i pokazuje czytelniczkom, jak można budować szczęście mimo wszystko. Jerzy to opoka, człowiek, który zawsze wie, jak zareagować i co powiedzieć. Nawet kiedy sam potrzebuje pomocy, jest blisko i służy wsparciem. Eryka dogaduje się ze swoim mężem i dziećmi: wszyscy potrzebują rozmów i wyjaśnień, jednak powrotu do dawnych porządków już nie będzie - tego kobieta nie oczekuje. Jest jeszcze Aletta. Aletta wciąż mierzy się z żałobą po mentorze. Próbuje umawiać się na randki, ale każdego z potencjalnych partnerów natychmiast drobiazgowo analizuje. Bez wsparcia przyjaciółek nie dowie się, na czym polega jej problem, chociaż najchętniej stawiałaby diagnozy wszystkim kandydatom na partnera. Chociaż potrafi szczegółowo wytłumaczyć, jakie błędy popełniają jej klientki, sama błądzi i przekreśla szanse na swoje szczęście. Ale i ona nie pozostanie sama, krąży wokół niej kilku ciekawych mężczyzn, a poza tym jest jeszcze sprawa detektywistyczna do rozwikłania. Dorota Milli dzięki wprowadzaniu wątku niemal kryminalnego próbuje uatrakcyjnić swoją książkę i sprawić, by czytelniczki chętniej po nią sięgały. Rezygnuje w tej części z długich psychologicznych wywodów, pozwala bohaterkom na nowo odkrywać siebie - to aż trzy historie, które budzić będą zainteresowanie i które wiążą się z odwagą w spełnianiu marzeń już w dorosłym życiu. Bohaterki wyzwalają się tu z ram, uciekają od obowiązków i od oczekiwań innych, muszą dowiedzieć się, czego same pragną, żeby osiągnąć spokój. Cieszy fakt wprowadzania dodatkowych wątków: zwłaszcza motyw dorastającej córki Jerzego, która w Eryce znajduje pomoc w trudnych momentach będzie przyciągać uwagę czytelniczek. Ale więcej jest tu niespodzianek i fabularnych rozwiązań, które zapraszają do lektury. Jest w tekście jeden problem: upodobanie autorki do ignorowania podmiotu domyślnego. Bardzo często w jednym zdaniu zaimki odnoszą się raz do bohaterki, raz do sukienki (lub innego przedmiotu znajdującego się w pobliżu). Oczywiście można odgadnąć, czego lub kogo dotyczy kolejna fraza - ale wypada to bardzo niezgrabnie i zupełnie jakby Dorota Milli nie panowała nad językiem. To coś, co w lekturze razi i wybija z rytmu, zupełnie niepotrzebnie - bo przecież historie, jakie autorka ma do opowiedzenia, nie należą do nudnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz