Czarne, Wołowiec 2023.
Silniejsza płeć
"Miłość to cała moja wina" to szereg bardzo krótkich reportaży przedstawiających różne sytuacje kobiet, które wychowywały się w Związku Radzieckim i teraz wykorzystują hart ducha do przełamywania trudności w codziennym życiu. Czasami w to życie wchodzi wielka polityka, innym razem - nie do końca poprawne relacje społeczne. Panie muszą wykazać się wielką siłą, niektóre znoszą więzienie lub wieloletnie rozstania z partnerami, inne - śmierć najbliższych. Tragedie, których dałoby się uniknąć w innej rzeczywistości, w innej przestrzeni politycznej. Autorka, Małgorzata Nocuń, dociera do kobiet, które cierpienie mają wręcz wpisane w geny: ich babcie lub mamy przeżyły drugą wojnę światową, doznały Wielkiego Głodu, wiedzą, co znaczy strach o najbliższych i walka o przeżycie każdego dnia od nowa. Kolejne pokolenie znów przeżywa własne tragedie - i znów pisze historię, o której trzeba będzie opowiadać wnukom. Trudno oddać dramatyzm poszczególnych narracji, zwłaszcza w tekstach o bardzo niewielkiej objętości. Nocuń przywołuje scenerię albo obrazki rodzajowe, w kilku słowach stara się scharakteryzować bohaterki swoich opowieści - jednak pozostaje bezradna wobec samego ładunku przeżyć.
Reportaże z tomu są bardzo krótkie, żeby zmieściło się ich jak najwięcej - losy różne, a jednocześnie bardzo podobne. Każdy motyw autorka wykorzystuje, żeby wprowadzić trochę wiadomości na temat historii czy teraźniejszości - żeby naświetlić największe bolączki i wyzwania, z jakimi muszą się mierzyć dzielne - często wbrew własnym potrzebom - kobiety. Wielkie miłości rozpuszczają się tu w konieczności mierzenia się z bezdusznym systemem. Nadzieje kończą się w momencie aresztowania. Panie stają przed dylematami nie do rozwiązania w normalnych warunkach, muszą wykazywać się pomysłowością nad miarę, żeby przetrwać. Jest ta książka hołdem składanym zwyczajnym kobietom (chociaż ta "zwyczajność" jest tu mocno dyskusyjna). W opozycji do mężczyzn zapisujących się w podręcznikach do historii Małgorzata Nocuń przytacza życiorysy kobiet - zresztą część z nich poddaje się panującej narracji i próbuje zwrócić uwagę na płeć przeciwną ze swojego najbliższego otoczenia, ale dla autorki nie to jest najważniejsze - a próby radzenia sobie z każdym skomplikowanym zawirowaniem historycznym.
Na zderzeniu zwyczajności i heroizmu mieszczą się te opowieści - wypełnione tajemniczą siłą czerpaną nie wiadomo skąd i nieskończoną w obliczu największych kataklizmów. Jednak nie ma tu miejsca na sentymenty i na przedstawianie życiowych marzeń lub sielankowych scenek. Każde najmniejsze szczęście trzeba sobie wywalczyć - bez tego nie uda się przeżyć. Mężczyźni mogą sobie pozwolić na marazm i czekanie z piwem przed telewizorem na poprawę losu. Kobiety o ten los muszą zadbać. Cała książka składa się z portretów bohaterek - cichych i stojących w cieniu, a jednak bezwzględnych, kiedy trzeba. I to u Małgorzaty Nocuń najbardziej będzie przyciągać czytelników - spragnionych drobnych historii o tych, które nie zaistnieją na kartach podręczników, a przecież w pełni na to zasługują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz