sobota, 5 listopada 2022

Feluś i Gucio grają w historyjki

Nasza Księgarnia, Warszawa 2022. (gra)

Karty

Małe dzieci najłatwiej przekonać do nauki przez zabawę, stąd ogromna popularność gier edukacyjnych - propozycji, które maskują konieczność przeprowadzenia ćwiczeń pod pozorem czystej rozrywki. Pudełko "Feluś i Gucio grają w historyjki" to zapowiedź treningu narracyjnego i zabawy, która może zamienić się w śmiech - pod warunkiem, że rodzice zaproponują nieco inne zasady niż te wprowadzane przez twórców. W pudełku znajdują się kartoniki (duże i wygodne do podnoszenia, z zaokrąglonymi brzegami i do wyjęcia z tekturowych ramek za pierwszym razem) z ilustracjami przygotowanymi przez Mariannę Schoett. Są tu karty miejsc (25 różnych przestrzeni, w których dziać się może akcja gry), karty postaci (znów 25, bo pojawiają się tu przedstawiciele różnych zawodów, a nie tylko bohaterowie z bajki) oraz 34 karty przedmiotów. Dzieci otrzymują - w zależności od stopnia skomplikowania gry - zestawy kart od rodziców i na podstawie otrzymanych obrazków mają opowiedzieć historyjkę związaną z widocznymi na nich postaciami czy przedmiotami. Ta historyjka może się łączyć z logicznymi spostrzeżeniami i takim też tropem podążają autorzy - dziecko powinno kojarzyć miejsce z charakterystycznym dla niego przedmiotem albo zawodem, a przynajmniej wyćwiczyć takie skojarzenia. Ale zabawa może mieć dalszy ciąg, kiedy to uruchomi się myślenie abstrakcyjne, a w zadaniach pojawi się absurd: bo kilkulatek może uczyć się, że spychacz, betoniarka i budowlaniec to elementy powiązane ze sobą. Jednak kiedy nabierze wprawy i przestanie sprawiać mu frajdę opowiadanie o rzeczach oczywistych, można kartoniki pomieszać i zacząć wymyślać związki między odległymi, a na pewno nie przewidzianymi przez twórców gry obrazkami - wówczas do dziecka i do rodzica na równych prawach należeć będzie zastanawianie się, jak powiązać panią w sklepie warzywnym z huśtawką lub zbroją rycerza w muzeum, a babcię z laptopem. Teraz dopiero zaczną się prawdziwe wyzwania, a gra nabierze barw. Bo w wersji zaproponowanej przez wydawnictwo rodzice mogą jedynie stać się nauczycielami, sprawdzać postępy dziecka i ewentualnie znajdować miejsca do wspólnej pracy - tymczasem pomieszanie logicznych zestawień zaowocuje znacznie lepszymi wyzwaniami i na długo przyciągnie. Na szczęście nie ma tu jednej słusznej możliwości grania: odbiorcy otrzymują kilka propozycji wykorzystania kartoników, w zależności od stopnia trudności. To poprowadzenie dla tych rodziców, którzy samodzielnie mieliby problem z odczytaniem intencji twórców i nie wprowadziliby własnych zasad korzystania z gry. Te wskazówki są proste i intuicyjne, dają jednak wrażenie panowania nad sytuacją i kontrolowania postępów dziecka. Warto jednak mieć na uwadze, że grę można rozwijać, albo w ogóle wykorzystywać ją niekoniecznie zgodnie z przeznaczeniem - na przykład do losowania tematu rysunku dziecka. Kilkulatki raczej nie będą miały żadnych problemów ze wskazaniem kolejnych rozwiązań, do których przydadzą się kolorowe kartoniki. Sama gra, chociaż wydaje się dość monotonna i tylko dla maluchów, może zatem przerodzić się w cały system zabaw dla przedstawicieli różnych pokoleń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz