piątek, 4 listopada 2022

Lucy Maud Montgomery: Anne z Redmondu

Marginesy, Warszawa 2022.

Dorastanie

Trzeci tom przygód Ani z Zielonego Wzgórza znany był jako "Ania na uniwersytecie". W przypadku Anne z Zielonych Szczytów - jak domaga się Anna Bańkowska, autorka nowego przekładu - to "Anne z Redmondu" (co zaprzecza dążeniu do wierności przekładu, skoro oryginał to "Anne of the Island"). Bohaterka przestaje powoli być nastolatką. Wybiera się na studia - razem z kilkoma przyjaciółkami, chociaż ta najwierniejsza, Diana Barry, pozostaje w Avonlea i szykuje się do ślubu z Frankiem Wrightem (a także - niedługo później - do zostania matką). Anne zaprzątają inne sprawy: oto opuszcza Zielone Szczyty i wie, że nie będzie już tu mieszkać. W jej miejsce wprowadza się Rachel Lynde, a w domu przez cały czas dokazują bliźniaki. Dave i Dora to dzieci, które mają ożywić fabułę swoją wyobraźnią - ale Lucy Maud Montgomery rezygnuje z opisywania przygód Dory, tylko Dave może przyciągać odbiorców swoją niegrzecznością (przynajmniej - pozorną). Chłopiec bez przerwy psoci, ale zwykle odczuwa po tym wielkie wyrzuty sumienia i problemy przegaduje z Anne - jedyną, która nie poucza go i nie krytykuje, a rozumie. Ale kiedy Anne wyjeżdża, pozostają listy jako sposób komunikacji i zdobywania najnowszych plotek. Bohaterka na uniwersytecie poznaje kolejne nowe znajome, które - prawem kontrastu - proponują inne spojrzenie na rzeczywistość. Phil to płocha dziewczyna, która ma dwóch narzeczonych i zawraca w głowach kolejnym mężczyznom - jej radość życia może się udzielić, chociaż Anne nie popiera flirtowania w tak szerokim zakresie. Przyjaciółki przekonują się, że wynajmowane pokoiki to niekoniecznie wygodny sposób mieszkania - postanawiają we cztery wynająć domek, w którym będą czuły się swojsko i dobrze. Wiją sobie gniazdko, przygarniają koty i ustalają zasady funkcjonowania - dzięki temu w żaden sposób nie będą odczuwać tęsknoty. Pojawi się w "Anne z Redmondu" trochę śmierci i smutków, ale nie tyle, żeby przygnębiać. Najważniejszy motyw to znów miłość Gilberta do Anne - bohaterka chciałaby, żeby towarzysz z młodych lat został w sferze przyjaźni, tymczasem Gilbert chciałby widzieć się u boku Anne. To rodzi sporo nieporozumień i problemów jak z przeszłości.

W "Anne z Redmondu" narracja wydaje się dość stabilna, chociaż Anna Bańkowska od czasu do czasu posługuje się kolokwializmami nieprzystającymi do rzeczywistości bohaterek: "kiecki" to nie jest coś, nad czym zastanawiałaby się Anne, znalazły się tu też neologizmy, które nie pasują do stylistyki. "Anne z Redmondu" to książka, która jest lepiej przygotowana niż poprzedni tom (bardziej nawet pod względem fabuły niż samego przekładu), więc może nawet dzisiejsze czytelniczki przyciągać za sprawą zawartej w niej historii. Lucy Maud Montgomery pozwala bohaterce dorastać razem z odbiorczyniami i proponuje szereg nowych jej doświadczeń - wskrzesza rozwiązania z wcześniejszych tomów, bawi się motywami już sprawdzonymi i wprowadza nowe plotki czy dalszoplanowe postacie, które ubarwiają rzeczywistość Anne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz