środa, 26 października 2022

Andrzej Pągowski w rozmowie z Dorotą Wellman: Być jak Pągowski

Agora, Warszawa 2022.

Skrót

Takich książek na rynku zawsze będzie za mało. Andrzej Pągowski wzięty na spytki przez Dorotę Wellman pozwala bowiem nie tylko na przegląd własnej twórczości, ale też podsuwa czytelnikom całkiem sporo cennych uwag na temat kultury i przemian społecznych, które wpływają na kształt rynku. Polska Szkoła Plakatu przewija się w tle, nie chodzi przecież o odnotowywanie sukcesów na tym polu - ale Pągowski nie zapomina o swoich mistrzach, zwłaszcza Waldemarowi Świerzemu poświęca dużo miejsca. Jest to wywiad-rzeka, ale gęsty i głęboki, pełen ciekawostek i barwnych anegdot, gawędziarski i bardzo przyjemny w lekturze: wiadomo, że czytelnikom łatwo się nie znudzi, a do tego podsunie im cenne refleksje nie tylko na temat sztuki. Andrzej Pągowski sprowokowany przez Dorotę Wellman zastanawia się między innymi nad "swoim" stylem w tworzeniu plakatów. Opowiada, jak trafił do grona plakacistów i jak wyglądały jego początki w czasach PRL-u. Pokazuje, na czym polegała praca dla teatrów czy filmów, napomyka o ingerencjach cenzury i wyjaśnia, co powinno trafić na plakat, a co absolutnie nie powinno się tam znajdować. Prezentuje plakaty jako dzieła sztuki - stosunkowo łatwo dostępne i w siermiężnych czasach wręcz jedyne do ozdabiania mieszkań przez masowych odbiorców. Ale też plakaty, o których mówi, zasługują na uwagę i różnią się od dzisiejszych - opartych w większości na zdjęciach - druków. Jest tu coś o technice tworzenia i coś o pomysłach, o operowaniu skrótem i o puentach. Andrzej Pągowski mówi między innymi o tym, jak przygotowuje się do stworzenia plakatu, jak wygląda współpraca ze "zleceniodawcą", kto daje mu wolną rękę, a kto woli mieć duży wpływ na efekt. Przedstawia też mechanizmy, które sprawdzały się w czasach PRL-u i które funkcjonują obecnie - tak, żeby odbiorcy mieli porównanie kontekstów.

Pągowski nie opowiada przez cały czas o swoim życiu, skupia się bardziej na pracy niż na osobistych tematach - chociaż tych ostatnich nie unika. Więcej ma jednak do powiedzenia na temat warsztatu i zawodu, a to, co mówi, może też wpływać na młodych artystów. Zwłaszcza kiedy autor analizuje zachowanie wstępującego środowiska wobec twórców funkcjonujących na rynku od dawna. Wiele można się dowiedzieć z tych wywodów, łącznie z motywem wynagrodzenia i z przejściem plakacisty w świat reklamy. Ciekawostek z różnych dziedzin nie zabraknie. A przecież Pągowski daje się poznać również jako człowiek niezwykle towarzyski, kolekcjonujący różne przedmioty, łatwo zawierający przyjaźnie także ze sławami (do których przecież sam się zalicza), a nawet... jako ten, który potrafi wykorzystywać media społecznościowe do własnego rozwoju: urozmaica swój wizerunek i jawi się jako postać, którą warto poznać. Wnikliwie obserwuje rzeczywistość i wyciąga wnioski z tego, co przeżywa - jest w stanie każdą sytuację opatrywać odpowiednim komentarzem, tak, żeby czytelnikom podsunąć smakowitą puentę lub zachęcić ich do przyjrzenia się otoczeniu. Ciekawe są historie o momentach "przełomów", o transformacjach i nowych możliwościach (Andrzej Pągowski przedstawia między innymi proces przechodzenia na komputery i tablety - nowe narzędzie otwiera przed nim inne rodzaje wyzwań). Dzięki tej książce można przyjrzeć się różnym aspektom tworzenia, ale też spotkać się z fascynującym człowiekiem, mistrzem, który nie buduje dystansu między sobą i odbiorcami. Warto tu podkreślić dobre porozumienie między interlokutorami, Dorota Wellman nie przeszkadza artyście, za to potrafi dyskretnie moderować rozmową. W efekcie zamieszczone na końcu tomu opowieści innych o Andrzeju Pągowskim wypadają po prostu blado - tak świetny jest to wywiad. Oczywiście nie zabraknie tutaj warstwy graficznej, wiele plakatów można sobie obejrzeć od razu podczas lektury, część powraca w powtórzeniach przy różnych okazjach (i tego trochę szkoda, bo chociaż funkcjonują jako ilustracje tekstu, można by zmieścić jeszcze więcej prac). "Być jak Pągowski" to książka, którą trzeba poznać - a pokochanie jej jest naturalną konsekwencją lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz