sobota, 24 września 2022

Joanna Olech: Kartofel i Werka Blogerka

Harperkids, Warszawa 2022.

Pułapka

Żeby zachęcić dzieci do ćwiczenia czytania, warto sięgać po ciekawe i przepełnione dowcipami fabuły, tak, żeby nie tylko odwrócić uwagę od konieczności wysiłku intelektualnego, ale jeszcze zaangażować w przebieg akcji. Joannie Olech ta sztuka udała się doskonale: "Kartofel i Werka Blogerka" to bajka na drugim poziomie serii Czytam sobie, ale też przygoda dostosowana do wieku i zainteresowań maluchów wkraczających w świat samodzielnych lektur. Historia, która przyciąga już samym tytułem, bo rzadko jeszcze spotyka się blogerów w roli bohaterów książkowych. Ponadto Joanna Olech stawia wprawdzie na klasyczną przygodę baśniową, w której dobro zostaje nagrodzone a zło ukarane, ale na początku myli tropy i pokazuje dzieciom, jak łatwo wpaść w pułapkę oceniania. Oto bowiem w rodzinie trolli przychodzi na świat mały brzydki troll, który otrzymuje imię Kartofel (ze względu na warunki). Kartofel żywi się robalami i szybko rośnie, nie ma w nim nic zachwycającego - co ucieszy maluchy. Bo Kartofel to uosobienie tematów tabu z literatury czwartej, ma brodawki i kłaki w nosie, lubi torty z glutami i często się brudzi - to sprawia, że ulubieńcem dorosłych raczej by nie został. Przeciwieństwem Kartofla jest Werka Blogerka - przepiękna elfinka. Można się jej przyglądać z zachwytem i podziwiać jej urodę. Tyle tylko, że to Werka jest tu czarnym charakterem: wykopała z pomocą borsuków pułapkę. Każdego, kto w nią wpadnie, uwalnia dopiero wtedy, gdy otrzyma potrzebną jej porcję plotek, które następnie publikuje w internecie. Dzięki temu ma stały dostęp do informacji i intryg, a wie już, że to przyciąga odbiorców. Werka nie chce uratować Kartofla, który znalazł się w jamie wykopanej przez borsuki - znęca się nad nim i wyśmiewa go bezlitośnie. Kartofel nie zamierza jednak być taki jak gwiazda mediów społecznościowych: kiedy to Werka znajdzie się w pułapce, zachowa się tak, jak uważa, że powinien.

"Kartofel i Werka Blogerka" to bajka zgrabna i napisana z humorem. Joanna Olech musi się jednak podporządkowywać wymogom serii w stosowaniu określonych głosek (między innymi nie może stosować zmiękczeń), co oznacza, że czasami sięga po synonimy mniej używane w języku potocznym, więc też i mniej zrozumiałe dla maluchów ("toksyna" zamiast "trucizny" to jeden z przykładów, ale zmiany objawiają się też w mniej typowym szyku wyrazów w zdaniach i sprawiają, że narracja trochę traci rytm). Dzieci mogą w tej książce podziwiać obrazki Joli Richter-Magnuszewskiej, wycinankowe i niezwykłe, a przy tym wolne od charakterystycznego dla literatury dla najmłodszych przesłodzenia. To książeczka, która zachęca dzieci do przewartościowań: przypomina, że nie wszystko, co piękne, jest też dobre i wspaniałe - i czasami warto sięgnąć głębiej, żeby móc ocenić drugą osobę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz