Impuls, Kraków 2022.
Przykład z bohatera
Kiedyś takie historie nie przebijały się na rynek wydawniczy: pozostawały w sferze naiwnych narracji prowadzonych dla dzieci przez rodziców lub dziadków z wyobraźnią, należały do konwencji bajek opowiadanych przed snem - i tworzonych nie na prawach fabuł książkowych, a doświadczeń z życia, tak, żeby dziecko mogło znaleźć w przygodach bohaterów ślady tego, co samo odkrywało. "Przygody Kotka Mruczusia. Bajki o tym, co warto wiedzieć" Danuty Dymek pokazują, co by się stało, gdyby przenieść na tekst pisany to, co sprawdza się idealnie jako wymyślane na żywo. Tematy kolejnych opowiadań płyną prosto z tytułów, łatwo zatem przewidzieć rozwój akcji i przekonać się, co będzie się działo z postaciami - które muszą pouczyć o czymś małych odbiorców. Dzieci przekonają się między innymi, dlaczego trzeba znać swój adres, dlaczego trzeba sprzątać pokój, dlaczego znać i wiedzieć, jak używać numeru 112, dlaczego nie śmiecić... mnóstwo zwyczajnych i życiowych spraw, które tutaj przerabia się na doświadczenia kota Mruczusia i jego przyjaciół (przedstawicieli bardzo różnych gatunków).
Zawsze Danuta Dymek wychodzi od zaprezentowania godziny. Pojawia się w ilustracji zegar, a autorka w narracji informuje, która wskazówka znajdowała się w jakim miejscu cyferblatu - dzięki temu Mruczuś zawsze wie, na co przyszedł czas i może dopasować swoją aktywność do pory dnia, a z kolei czytelnicy utrwalą sobie umiejętności pozwalające na korzystanie z zegarków. To prosty zabieg, który jednak nie ściąga całej uwagi dzieci - zaraz po nim następuje bowiem wprowadzenie we właściwą akcję. Danuta Dymek niespecjalnie przejmuje się budowaniem tła: wprowadza bohaterów od razu w sedno wydarzeń i pozwala im na przeżywanie przygód, które znają z własnego doświadczenia dzieci (albo - przygód, które dzieciom mogą się przytrafić i dobrze, żeby były na taką okoliczność przygotowane i mogły przypomnieć sobie, jak w podobnej sytuacji zachowały się zwierzęta z bajki, bo to wskazówka postępowania w stresujących momentach). Dzieci dowiedzą się, że mogą zaradzić problemom, czasem bardzo poważnym, że mogą nauczyć czegoś innych w grupie, albo sprawić, żeby funkcjonowało się lepiej. Idąc w ślad zwierząt z kolejnych opowiadań, nauczą się wspierać wzajemnie i rozumieć negowane czasami prawdy wygłaszane przez dorosłych. Danuta Dymek stawia na dydaktyzm, chce, żeby jej bajki stały się przewodnikiem dla najmłodszych - i wsparciem dla rodziców. Dzieje się tak kosztem jakości: w narracji sporo jest zdrobnień (to kolejna autorka, która uważa, że w pisaniu dla dzieci trzeba infantylizować styl, zupełnie jakby "mleko" zamiast wszechobecnego "mleczka" robiło krzywdę odbiorcom), daje się też zauważyć mocna naiwność w budowaniu fabuł. Najwyraźniej przesłania stają się znacznie bardziej istotne niż sama jakość literatury. Oczywiście to teksty, które sprawdzą się w głośnej lekturze i bardzo małe dzieci będą mogły czerpać z nich wiedzę na temat świata na co dzień - szkoda jednak, że Danuta Dymek nie zdecydowała się na nieco bardziej odważne rozwiązania narracyjne i fabularne - tak, żeby zwyczajnie móc zapisać się w klasyce literatury czwartej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz