poniedziałek, 18 lipca 2022

Anna Szczypczyńska: Dziewczyna mojego męża

Luna, Warszawa 2022.

Rozstanie

Rzadko się zdarza, żeby małżonkowie, którzy podjęli decyzję o rozstaniu, pozostawali w obyczajówkach w zasięgu odbiorców: przeważnie autorki skupiają się tylko na obserwowaniu jednej ze stron. Anna Szczypczyńska postanawia przełamać tę tendencję i postawić na mniej oczywiste rozwiązanie. Lucyna i Tomasz to małżeństwo, które po dwóch wspólnych dekadach podejmuje decyzję o rozstaniu. Oboje mają już nowych partnerów: sytuacja jest przesądzona, nie wrócą do siebie, ale mają zamiar żyć w zgodzie. Krucha równowaga jest możliwa między innymi dzięki ograniczaniu momentów stresu i niepotrzebnych wyzwań. Tyle tylko, że sielanka nie może trwać wiecznie: pewnego dnia oboje zostają zaproszeni na ślub wspólnego znajomego. We Włoszech będą musieli trochę poudawać - niby wszystko można wyjaśnić, a rozstania nie należą do wstydliwych tematów, jednak na miejscu pojawia się też dorosła córka pary: Ida studiuje i nie ma pojęcia o zmianach w domu. Nikt nie chce jej wtajemniczać w problemy, a przegapienie najlepszej chwili na rozmowę oznacza, że trzeba brnąć w kłamstwa.

Nie do końca Anna Szczypczyńska wie, czego chce od swojej powieści. Na pewno szuka pomysłu na lekkie wakacyjne czytadło - ale brakuje jej odwagi na wzbogacenie akcji o wydarzenia mniej statyczne niż relacje międzyludzkie. Trzyma się wizji portretowania małżeństwa z nowymi ukochanymi - i imprezy, która wiele może zmienić. Nie zależy jej na wychodzenie z zaplanowanego rytmu: skupia się na codzienności postaci i na niezręcznej dla wszystkich próbie zaakceptowania "tych drugich". Każdy stara się być wyrozumiały, każdy chce zaprezentować się jak najlepiej - i rezygnuje tym samym z ujawniania prawdziwych intencji. Rodzi to nieco komizmu, ale niezbyt wiele - bo też i łatwo przewidzieć, jakie szpile spróbują powbijać sobie panie i na czym skupią się panowie. W pewnym momencie Anna Szczypczyńska przestaje dobrze uzasadniać stosunki między bohaterami: kiedy w grę wchodzi powiedzenie prawdy córce, całkowicie traci z oczu prawdopodobieństwo - pozwala bohaterom grać w kiepskiej komedii, przerysowuje obawy i reakcje. I to może czytelnikom przeszkadzać. Drugi problem, jaki w "Dziewczynie mojego męża" się pojawia, to kwestia erotyki. Lucyna zajmuje się tłumaczeniem czytadeł dla pań - zwłaszcza powieści erotycznych. I ubolewa nad jakością przedstawianych w nich scen: z reguły są to nieudane i grafomańskie opisy, które wzbudzają tylko śmiech. Tymczasem w tej powieści również można się pośmiać z wizji, jakie podczas łóżkowych igraszek postaci wprowadza autorka. Nie ma tu ani tak upragnionej przez Lucynę finezji, ani nawet trafności w komentarzach - pozostaje tylko pikanteria, chociaż niekoniecznie w wymiarze, który byłby potrzebny w dobrej historii dla kobiet. Można by spokojnie ze scen łóżkowych zrezygnować - nie dość, że wypadają blado i niezamierzenie śmiesznie, to jeszcze nie pasują do odrobinę psychologizującej opowieści o decyzjach dorosłych ludzi. "Dziewczyna mojego męża" to książka dla mniej wymagających czytelniczek, tych, którym niestraszne są proste opisy i niezbyt wyszukane dylematy. Za mało tu pomysłów na fabułę i na interakcje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz