Znak, Kraków 2022.
Polubianie siebie
Jest to książka kreatywna kierowana do młodych odbiorców, raczej do młodszych nastolatków i do dzieci niż do starszych pociech - bo chodzi tu o wyjaśnianie podstaw dotyczących samoakceptacji i ciałopozytywności, odmienianej na wszystkie możliwe sposoby. Liczy się możliwość powiedzenia młodemu pokoleniu, że nie musi się podporządkowywać żadnym kanonom i ideałom, wystarczy, że pokocha siebie w najlepszej - mimo że zawsze niedoskonałej - formie. Jednak same autorki niekoniecznie pewnie czują się w temacie. Owszem, obkładają się literaturą fachową i próbują wydobyć z niej esencję, tak, żeby stworzyć zestaw wskazówek dla czytelników. Zamiast jednak odważnie wkroczyć w temat, lawirują dość długo i bardziej skupiają się na tym, jak korzystać z książki, niż - co z niej wyciągać dla siebie. Wstęp rozkłada się na wiele stron, rozwadniany dodatkowo ilustracjami. Uprzedzają też Anna Natasza Górecka i Aleksandra Górecka, czego w tomie się znaleźć nie da (a nie będzie między innymi informacji na temat dojrzewania płciowego czy doświadczeń seksualnych. Autorki rezygnują z kwestii kiedyś powszechnie kojarzonych z byciem nastolatkiem, nie uczą, co robić z cerą i jak się odżywiać lub wysypiać, nie przypominają o hormonach i skokach nastroju, o bólach wzrostowych i innych tematach niemal stereotypowych do niedawna. Za to podpowiadają, jak zaakceptować siebie: piszą o tym, że każdy jest inny i nie można oceniać (siebie ani kolegów) po wyglądzie. Wprowadzają cały system zadań dla czytelników - tak, żeby ich maksymalnie zaangażować, wciągnąć w lekturę i przekonać do swoich racji. Uczą po prostu ciałopozytywności w praktyce - niezależnie od mód i od promowanych dzisiaj zachowań, skupiają się na tym, jak nie dać się przekonaniom innych i nie pozwalać sobie wyznaczać sztucznych obowiązków.
Mnóstwo tu zwrotów do czytelników, prób nawiązywania kontaktu. Anna Natasza Górecka i Aleksandra Górecka dążą do tego, żeby odbiorcy im uwierzyli, żeby zaufali i potrafili wsłuchać się we własne potrzeby, umieli je oceniać i realizować wskazówki z tomu. "Moje ciało jest okej" to książka utrzymana w duchu młodzieżowym, więc dorosłym odbiorcom wydać się może zbyt rozrzedzana, niekoniecznie wypełniona potrzebnymi treściami, za bardzo lawirująca wokół kwestii nieistotnych. Tyle że te istotne można przedstawiać w jednym zdaniu - i autorki doskonale o tym wiedzą. Dlatego resztę miejsca na rozkładówkach wypełniają poleceniami, komentarzami kierowanymi do nastolatków i ilustracjami. Uświadamianie czytelnikom, na czym polega wolność (i kiedy się kończy) to jeden ze sposobów na wychowywanie świadomego pokolenia, ludzi, którzy nie będą mieli problemów z orientacją seksualną czy z wyglądem innych. Idea zawiera się już w tytule, a przecież nie kończy się na tym - tu mnóstwo jest praktycznych wskazówek, zachęt do otwartości i do akceptowania nie tylko siebie. To lektura pomagająca wyzwolić się z kompleksów, dynamiczna i prosta. Do tego pojawia się w niej sporo zadań kreatywnych dla czytelników - można po tomie rysować, dawać upust swoim talentom, żeby odkrywać siebie. To propozycja daleka od poważnych poradników - pod pozorami zabawy można się tu czegoś o sobie dowiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz