Czarne, Wołowiec 2022.
Tamy i miasta
Nie jest to opowieść przyrodnicza, chociaż momentami mogłaby za taką uchodzić. Nie jest to też opowieść kulturoznawcza, mimo że od czasu do czasu autor przygląda się bobrom w perspektywie diachronicznej, sprawdza, jak postrzegano te zwierzęta w przeszłości (dlaczego ogon bobra był uważany za potrawę postną i w ogóle jak bobry były traktowane na przestrzeni wieków). Najbardziej interesuje Adama Robińskiego jednak bobrze tu i teraz: metody ocalania tych pięknych zwierząt oraz efekty ich działań dla coraz bardziej ekspansywnej i zaborczej polityki budowania domów nawet na terenach zalewowych. W opowieści o bobrach mnóstwo jest ludzi - znacznie więcej niż zwierząt. Ty razem, bo autor w "Pałacach na wodzie" zajmuje się kwestią radzenia sobie z bobrami i działań na rzecz bobrów. Proponuje książkę, która wypełnia lukę na rynku - nie jest ani poradnikiem dla myśliwych, ani biblią ekologów, przypomina za to, że ludzie i zwierzęta mogą nauczyć się egzystować obok siebie. "Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów" to publikacja reportażowa, która w dodatku przynosi całkiem sporo anegdot - relacji ze spotkań z ciekawymi osobami zaangażowanymi w ochronę bobrów. Dla niektórych nawet trociny spod obgryzionych pni drzew są świętością - ci doceniają świat tworzony przez bobry, wiedzą, że te zwierzęta odgrywają ważną rolę w przyrodzie. Muszą jednak stale przekonywać tych, dla których bobry to tylko szkodniki, które przyczyniają się do poważnych problemów z budynkami. Bobry przenoszą się na obrzeża miast, inspirują i wpływają na krajobraz. Zmieniają też mentalność ludzi. Ale o tym można się dowiedzieć tylko wtedy, gdy ma się ochotę wniknąć mocniej w relacje miejscowych. Tak się składa, że Adam Robiński ma ochotę i bardzo umiejętnie naciąga swoich rozmówców na zwierzenia. Nie interesują go tylko gładkie komentarze dla mediów - on prowadzi prawdziwe, szczere i głębokie rozmowy, z których może dowiedzieć się znacznie więcej niż przeciętni zjadacze chleba. Co ciekawe, bobry stają się też pretekstem do omawiania kwestii przyrodniczych obecnie i z zamierzchłych czasów (czaszki reniferów zaatakowanych przez wilki albo kwestia żubrów to motywy, które można przedstawić przy okazji, żeby uzmysłowić czytelnikom rolę natury). Mnóstwo w tej książce ludzi z pasją: takich, których praca nie kończy się po odbębnieniu określonej liczby godzin w ciągu dnia. Adam Robiński dociera do osób, które żyją tematem bobrów i chcą jak najpełniej go przedstawiać szerokiemu gronu odbiorców. Sprawdza mniej, jak funkcjonują zwierzęta, bardziej - jak ludzie starają się zapewnić im warunki odpowiednie do istnienia. Jest zatem tom "Pałace na wodzie" także opowieścią o rosnącej świadomości ekologicznej - i to pokrzepi czytelników. Dużą rolę w tej narracji odgrywa plastyczność języka. Chociaż autor stawia raczej na fakty i konkrety płynące z wypowiedzi odwiedzanych ludzi, zdarza mu się także roztaczać przed odbiorcami wizje krain tworzonych przez bobry - chodzi też o to, żeby zapewnić minimum wiadomości z przyrody. Być może po takiej lekturze część czytelników zacznie samodzielnie zgłębiać zwyczaje zwierząt. Bobry stają się łącznikiem między historią i teraźniejszością - nie dziwi zatem chęć chronienia ich i walka o przetrwanie gatunku. Nawet niewesołe refleksje, że to ludzie są szkodnikami, nie zepsują przyjemności śledzenia tej relacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz