Czarne, Wołowiec 2022.
Pomysłowa przeszłość
Nie będzie to jeszcze jedna publikacja pokazująca rolę kobiet w rozwoju nauki - chociaż momentami można odnieść takie wrażenie. Jednak Katrine Marcal w pewnym momencie wytraca impet, przestaje sprawdzać, jak płeć piękna przyczyniała się do wynajdowania kolejnych wygodnych rozwiązań - i przechodzi do bardziej filozoficznych tematów, refleksji nad cielesnością ogólnie i nad losem kobiet w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Schodzi z drogi, która na początku okazywała się bardzo wciągająca - na rzecz niekonkretnych rozważań. Tu już stawia na retorykę i zamiast przekonywać odbiorców przykładami, proponuje po prostu tekst zaangażowany. Przypomina, że kobietę traktowano dawniej jako coś związanego z naturą, więc - siłą rzeczy - gorszego i mniej cenionego, prześladowania czarownic stają się tłem finału książki. Gdyby jednak autorka z tego dyskursu zrezygnowała i pozostała przy opowieściach wypełniających pierwszą część tomu, to nawet bez odwołań do dawnych wierzeń i do mitów udałoby się jej przykuć do książki i zachęcić do samodzielnych refleksji daleko większe grono odbiorców.
Bo najpierw jest przegląd dokonań z historii. Kobiety albo pojawiają się tutaj jako te, które przyczyniły się do rozwoju techniki i do powstawania kolejnych wynalazków, albo jako te, które pozostawały na uboczu i inspirowały swoimi potrzebami. Autorka podkreśla również sytuacje, w których tematy "kobiece" miały wpływać na obniżenie zainteresowania produktem (pierwsze samochody elektryczne określane były jako pojazdy dla pań i nie zrobiły zawrotnej kariery nawet mimo tego, że na pierwszą dłuższą przejażdżkę powstającym pierwszym automobilem wybrała się kobieta - żona konstruktora). Schodzenie z podziału na wynalazki męskie i kobiece przysłuża się książce, bo pozwala uchwycić na przykład istotę wpadania na pomysły oczywiste a jednak przez długi czas niezrealizowane.
Jest w tej książce boleśnie mało przykładów, a te, które są, jasno pokazują, że warto prześledzić historię wynalazków pod kątem kreatywnych pań. Kobiety w informatyce to dla autorki tomu okazja do pokazywania, jak zmienia się podejście do wynagrodzenia (i ocena jakości wykonywanych zadań), kobiety w internecie to z kolei przypomnienie, że dzisiejszy świat mediów elektronicznych rządzi się swoimi prawami i może pozwolić na zbicie fortuny instagramerkom i youtuberkom: sprzedawanie zwyczajnego życia przed kamerami wiąże się z intratnymi kontraktami i z popularnością, która idzie w parze z dużymi pieniędzmi. To znów wykorzystywanie motywu kobiecości w sposób, który do niedawna był jeszcze dla odbiorców nie do wyobrażenia. Kwintesencją podziałów okazuje się relacja na temat skafandrów szytych przez kracwowe dla astronautów. Inżynierowie z NASA, którzy nie są w stanie porozumieć się ze szwaczkami i potrzebują "tłumaczy", żeby podjąć dialog i skorzystać z fachowych umiejętności krawcowych to idealne pokazanie konfliktów nie tylko na linii płci. Ale takich olśnień jest w książce zdecydowanie za mało, chociaż te, które są, zachwycają.
Walizki na kółkach i balkoniki dla osób, które mają problemy z chodzeniem, szachy i gra w tenisa - wszystkie te tematy powiązane są w jakiś sposób z motywem płci i z rolą kobiet w historii postępu. "Matka wynalazku" to wprowadzenie do rozłożystej opowieści o znaczeniu kobiet i o możliwościach, które płyną po zaakceptowaniu różnic między płciami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz