Czarna Owca, Warszawa 2021.
Ucieczka
Camilla Läckberg w "Latarniku" wykorzystuje swoje umiejętności tworzenia obyczajowej otoczki - i to bez względu na czasy, których dotyczy akcja. Stawia na atmosferę thrillera, poczucie zagrożenia i niepewności, ale jednocześnie umiejętnie żongluje czasami, przeskakuje wstecz - do zamierzchłej przeszłości, która przynajmniej odrobinę może czytelnikom uświadomić, skąd wzięły się aktualne przesądy i pogłoski dotyczące opuszczonej wyspy. Anna właśnie tam ucieka, żeby ukryć się przed światem po tragedii, jaka ją spotkała. Nie potrafi pogodzić się z losem, zamyka się na przyjaciół i bliskich. Wiadomo, że każdy po swojemu przeżywa cierpienie, ale bohaterka "Latarnika" nie pozwala sobie pomóc, pogrąża się w rozpaczy i wciąż na nowo rozdrapuje rany. Niby walczy o siebie, udając się na wyspę - a jednak jest w tej ucieczce sporo autodestrukcji. Klucz do Anny znaleźć mogą tylko nieliczni - i to niekoniecznie za sprawą słów. Bohaterka unika towarzystwa, ale nie znaczy to, że go nie potrzebuje - tyle tylko, że odrzuca od siebie wszystkich, którzy próbują się zbliżyć. Wyspa Duchów - według lokalnych legend nawiedzona i niebezpieczna - to łącznik między sytuacją Anny i śmiercią Matsa, człowieka, który nie miał wrogów. Spokojny i powszechnie szanowany, zostaje znaleziony martwy - a szybko wychodzi na jaw, że niedawno odwiedził wyspę.
Retrospekcje, na które decyduje się Camilla Läckberg, pokazują, jaki dramat rozegrał się na wyspie w innej epoce. Młoda kobieta, która mieszka tu z mężem i jego przyjacielem, przekonuje się, że nie czeka jej sielanka. Nawet jeśli będzie z całych sił się starać, żeby zapewnić przyjemną atmosferę, zawsze znajdzie się powód, by ją za coś ukarać. Wyspa wyklucza możliwość szukania ratunku na zewnątrz, a jeśli ktoś przybędzie tu - w dowolnym celu - bohaterka przekona się, jak dobrze potrafi udawać jej małżonek-oprawca. Chociaż tutaj egzystencję postaci od scen z Anną dzieli wiele dekad, nietrudno zauważyć, że mechanizmy znęcania się nad bliskimi są identyczne jak te znane dzisiaj. To sprawia, że łatwiej wczuć się w niewesołą sytuację.
Autorka poszukuje mroku, którym przykrywa sprawy związane ze śledztwem. Nie interesuje jej skupianie się wyłącznie na intrydze, zajmowanie się odkrywaniem zagadek - znacznie ciekawsze wydają się relacje międzyludzkie, zwłaszcza te związane z mrokiem, utratą, przeżywaniem żałoby i depresją, która zaburza postrzeganie rzeczywistości. Trudno tu o ratunek z jakiejkolwiek strony, nie tylko, kiedy się na niego nie czeka. "Latarnik" to powieść, która przez długi czas oddala od nadziei, podkreśla za to najciemniejsze uczucia postaci i kryzysy psychologiczne. To niekoniecznie składnik, którego oczekuje się po powieści thrillerowej czy kryminalnej, ale autorka sięga po "szwedzką" odnogę gatunku - i podkreśla wszechobecne zło czy zagrożenia, jest jej to potrzebne do budowania charakterystycznego klimatu. A że z odtwarzaniem spraw międzyludzkich radzi sobie bardzo dobrze, nawet nadobecność mroku nie męczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz