Znak, Kraków 2021. (wznowienie)
Przypomnienie
"Kronika wypadków miłosnych" powraca na rynek literacki - i to szansa dla młodszych pokoleń, żeby poznać historię miłości (i przyspieszonego dojrzewania) Wicia - w połączeniu z opowiadaniem "Kilka dni wojny, o której nie wiadomo, czy była" - uzupełnieniem tego, co w "Kronice wypadków miłosnych" pobrzmiewało w ponurym tle. Wicio jako chłopak, który nie zamierza się zakochiwać, jednak zwraca uwagę na pewną towarzyszkę podróży i już wkrótce nie potrafi wyrzucić jej z głowy to bohater, którego dzisiaj próżno by szukać w prozie. Tadeusz Konwicki sięga w tej powieści do stereotypów i wydarzeń, które mogą definiować proces wkraczania w dorosłość - albo taką funkcję pełniły w literaturze dwudziestowiecznej - ale nie przepisuje ich wprost, proponuje za to podążanie za bohaterem i psychologiczne wiwisekcje. Dodatkowo między rozdziałami przedstawiającymi zachowania Wicia umieszcza też bardziej ogólnikowe refleksje na temat przeżyć i doświadczeń młodych ludzi. Tu może wprowadzać wyjaśnienia dotyczące konkretnych emocji bez rozbijania całej narracji - przypomina czytelnikom, co było ważne w rzeczywistości postaci - gdzie objawiał się głos pokolenia. "Kronika wypadków miłosnych" nie polega jednak na wyliczaniu zawodów miłosnych czy prób porozumienia z płcią przeciwną. Są tu i szczegóły szorstkiej przyjaźni, i przekomarzania wśród młodych - cała beztroska sprzed dorosłości - która z czasem musi zamienić się w odpowiedzialność. Tadeusz Konwicki zwraca uwagę na prawdziwość przeżyć, zależy mu na tym, żeby czytelnikom przedstawić mechanizmy w relacjach międzyludzkich - i to uruchamia umiejętnie.
Dzisiaj "Kronika wypadków miłosnych" wybrzmiewa archaicznie, chociaż może budzić ciekawość właśnie ze względu na motywy, które przestały być modne i nie trafiają już do opowieści obyczajowo-społecznych. Ta książka na rynku znajdzie swoje miejsce przede wszystkim wśród fanów filmowego widzenia świata - bo Tadeusz Konwicki pisze w sposób, który pasuje do wyobraźni scenarzystów. Zresztą "Kronikę wypadków miłosnych" można też czytać przez pryzmat adaptacji filmowej. To okazja do zetknięcia się ze znakomitą literaturą - klasyka, którą poznawać można wiele razy - wydobywać z tekstu różne znaczenia i sposoby budowania narracji niemal nieznane dzisiejszym twórcom.
Chociaż Tadeusz Konwicki sięga po oczywistości w warstwie fabularnej, jest w stanie przyciągnąć do siebie czytelników za sprawą metod warsztatowych, pomysłu na opisywanie rzeczywistości. W "Kronice wypadków miłosnych" retrospekcje i wyjaśnienia dotyczące przeszłości splatają się z jednostkowymi wydarzeniami o wymiarze uniwersalnym - przeżycia bohatera odzwierciedlają pokoleniowe dylematy - i same w sobie mogą zamienić się w obraz codzienności sprzed drugiej wojny światowej. Liczy się tu umiejętne oddawanie nastrojów i emocji panujących w społeczeństwie - a nabudowywanych nad doświadczeniami samego Wicia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz