wtorek, 14 grudnia 2021

Jørn Lier Horst: Operacja niezłe ziółko

Media Rodzina, Poznań 2021.

Znikające portfele

Tiril i Oliver, dzieci z Biura Detektywistycznego nr 2, denerwują się z powodu wybryków małej Fanny, irytującej dziewczynki z sąsiedztwa. Fanny uwielbia psikusy, nabiera kolejnych ludzi na sztuczkę ze znikającym portfelem – portfel na sznurku kładzie na ulicy i chowa się w pobliżu. Kiedy ktoś próbuje podnieść portfel – Fanny ciągnie za sznurek. Nie jest to żart przyjemny dla tych, którzy się nabierają – a Oliver także pada ofiarą Fanny. Jednak to tylko wprowadzenie do prawdziwego problemu. Bo ludziom w pobliżu portfele znikają rzeczywiście – niepotrzebne przedmioty, wybebeszone z pieniędzy i kart płatniczych – można znaleźć w śmietniku. Tiril i Oliver próbują zrozumieć to zjawisko – wybierają się do poszkodowanych i przez rozmowy z nimi zbierają potrzebne informacje. Wszystkie tropy prowadzą do centrum handlowego – najwyraźniej to tam grasuje złodziej. Jednak dzieci jeszcze nie rozumieją, jak udaje mu się przechytrzyć policjantów i okradać kolejnych klientów. Wystarczy jednak trochę logicznego myślenia i trochę obserwacji, żeby dojść do właściwych wniosków i nie tylko wytypować przestępców, ale też naświetlić ich metody działania.

W książce „Operacja niezłe ziółko” ważne jest wykorzystanie zdobyczy techniki. Złodzieje są przebiegli, ale nie nieuchwytni, zwłaszcza kiedy nie podejrzewają niczego. Autor chętnie podkreśla umiejętności dzieci w prowadzeniu śledztwa: każdy może poczynić takie obserwacje jak Tiril i Oliver. Bohaterowie nie narażają się na niebezpieczeństwa, jednak bez nich nie udałoby się rozwiązać zagadki. Trzeba samodzielnie zbierać informacje, analizować je i wyciągać właściwe wnioski. Tiril i Oliver to dzieci bystre i nieustępliwe, potrafią działać wspólnie, ale też uzupełniają się wzajemnie, co ułatwia im pracę nad sprawami detektywistycznymi. Moda na małoletnich detektywów w literaturze czwartej nie słabnie, autorzy wpływają na wyobraźnię odbiorców i przekonują ich, że warto rozwijać umiejętności dedukcyjne. To przydaje się niekoniecznie przy łapaniu złodziei, ale też przy rozwiązywaniu rozmaitych zagadek. Sami Tiril i Oliver powstali jako odpowiedź na Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai – niezwykle popularną serię minipowieści sensacyjnych. Autor rezygnuje tutaj ze stosowania schematów fabularnych, za każdym razem woli osobną historię, żeby nie nudzić czytelników. Radzi sobie z tym bardzo dobrze, szuka tematów, które przyciągną małych odbiorców – będą na tyle prawdopodobne, że czytelnicy uwierzą, że mogliby dokonywać tego, co bohaterowie. Mogą próbować rywalizacji w wyciąganiu wniosków (chociaż zagadki dla odbiorców to osobna podseria), albo cieszyć się sensacyjną intrygą i kibicować bohaterom. Lektura jest wypełniona kreskówkowymi ilustracjami – dużymi, prostymi i kolorowymi, żeby zaintrygować dzieci, ale nie odciągać ich od czytania. Seria rozwija się zatem bardzo dobrze i zapewnia dzieciom rozrywkę przy okazji umysłowych łamigłówek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz