Harperkids, Warszawa 2021.
Kreskówki na papierze
Kot-o-ciaki to bohaterowie z bajki dla najmłodszych – teraz trafiają do serii „Bajki 5 minut przed snem”. To cykl pozwalający przypomnieć odbiorcom o miłych tradycjach czytania na dobranoc. Historyjki tu prezentowane nadają się do tego idealnie – nie zabiorą zbyt dużo czasu, nawet zapracowani rodzice znajdą moment, żeby przedstawić pociechom kolejną fabułkę. Dzieci nie zdążą się znudzić – za to mogą przyzwyczaić się do takiego sposobu spędzania czasu przed snem. Zyskają szansę na wyciszenie i na przemyślenie pewnych tematów: bo Kot-o-ciaki to bohaterowie, którzy wzorowani są na kilkulatkach. Zachowują się jak dzieci i przeżywają rozmaite przygody – najczęściej z tendencyjnymi pouczeniami w finale – co jednak nie odbiera rozrywki.
Wśród przygód Kot-o-ciaków z tego tomiku można znaleźć między innymi kwestię zabaw z malutkim kuzynem czy propozycję dobrych uczynków, które – bez wiedzy i zgody tych, którym się pomaga – wcale nie wypadają tak cudownie, jak w intencjach dzieci. Porusza się tu też kwestie charakterystyczne dla najmłodszych w pozaliterackim świecie. Jeden z bohaterów marzy o hulajnodze, która pozwoli mu na wykonywanie akrobacji jak w reklamie – wydaje mu się, że jego egzemplarz pojazdu jest zepsuty, skoro nie pozwala na upragnione szaleństwa: kotek musi dopiero przekonać się, że nie w przedmiocie potęga, a w regularnych ćwiczeniach. To dla odbiorców cenna lekcja i podpowiedź. Zdarza się też, że bohaterowie są rozbrykani i coś psują niechcący: kiedy podczas zabawy przesuwają wskazówki zegara, zamierzają udawać, że nic się nie stało. Cały szereg konsekwencji pokazuje im – i odbiorcom przy okazji – że nie jest to najlepsza strategia. Przestroga dla odbiorców bardzo się tu sprawdza. Kiedy jedna z postaci zjada całe ciasto, zamierza zrzucić winę na tajemniczego ciastozjadacza – ważne, żeby umieć przyznać się do winy, wtedy nie będzie problemu. Kot-o-ciaki wybierają się z dziadkiem nad morze – i wtedy gubią jeden ze skarbów (na szczęście wszystko kończy się dobrze), innym razem zwiedzają jaskinię ze starożytnymi malunkami na ścianach – i tu pojawia się dość kontrowersyjny motyw: maluchy same tworzą naskalne malowidła, żeby udawać przed dziadkiem, że odkryły ślady starożytnych cywilizacji. Bardzo na czasie może wybrzmiewać historia o poszukiwaniu zarazków: kotom nie chce się myć łapek, chociaż rodzice bardzo na to nalegają. Dopiero tata z mikroskopem udowodni dzieciom, że w nakazach jest głębszy sens – kto zobaczy, jakie żyjątka mieszkają na jego skórze, nie będzie protestował przeciwko zasadom higieny. To znowu lekcja dla małych odbiorców.
Historie są tu bardzo krótkie i pełne emocji, podkreślanych jeszcze przez bezpośrednie wypowiedzi bohaterów. Mało skomplikowana narracja sprawia, że niektóre dzieci mogą już samodzielnie ćwiczyć sobie czytanie na tej publikacji. Przyciągną je też wielkoformatowe (chociaż bardzo proste) rysunki. Kot-o-ciaki to bohaterowie, którzy pozwalają na beztroską zabawę, a przecież ich przygody zwykle kończą się moralizatorskimi puentami, które podpowiedzą dzieciom, jak się zachować i jak naprawić błędy popełniane przecież przez każdego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz