sobota, 21 sierpnia 2021

Jolanta Berezowska, Małgorzata Berezowska: Pan Taro w Krainie Śpiących Talentów

Wydawnictwo Bis, Warszawa 2019.

Muzyka

Jolanta Berezowska i Małgorzata Berezowska postawiły na książkę, w której niewiele się dzieje, jeśli porównać ją do najczęściej promowanych obecnie publikacji z literatury czwartej. „Pan Taro w Krainie Śpiących Talentów” to raczej usypianka, książka dobra do wyciszania dzieci przed snem i jednocześnie do przypominania im, że każdy coś potrafi – czasami trzeba tylko dobrze wsłuchać się w siebie i poszukać własnych pasji. Autorki nawiązują do klasycznych propozycji dla najmłodszych, starają się przesadnie nie wstrząsać odbiorcami, za to zapewnić im „przygodę” w wersji lekturowej. Ta zachowawczość dla wielu dzieci może być problemem – zwłaszcza dla odbiorców przyzwyczajonych do dynamicznych narracji. Tu nie ma mowy o burzliwości w ramach akcji, nawet kiedy bohater przenosi się do krainy, w której musi zacząć działać, żeby uratować uśpione talenty.

Pan Taro to stary mistrz. Człowiek, który o nic nie musi walczyć i niczego sobie w życiu nie chce już udowadniać. Prowadzi życie, jakie staje się marzeniem wielu dorosłych – i które nie przekona żadnego malucha. Skupia się na drobnych codziennych przyjemnościach, zajmuje się wyłącznie tym, co koi i przynosi wytchnienie. Ma jednak też ucznia, którego powinien nauczyć grać na skrzypcach. Chłopiec nie jest pewny, czy ma talent (i czy chciałby zostać muzykiem), więc Pan Taro wybiera się w daleką i skomplikowaną podróż, żeby odnaleźć talent swojego podopiecznego. Przy okazji odkrywa, że wiele różnych talentów zostało uśpionych i trzeba podjąć dość radykalne kroki, żeby pomóc wszystkim potrzebującym. I tu sprawdzi się Pan Taro jako bohater dzielny i zdecydowany na wszystko – nawet jeśli wcześniej nic nie wskazywało na to, że zostanie superbohaterem, teraz ma szansę na udowodnienie swojej wartości. Wprawdzie nie będzie walczył w klasycznym rozumieniu tego słowa, powinien skupić się na wymyślaniu strategii i na zadaniach do zrealizowania przez kogoś, kto dotąd jedynie podlewał kwiatki we własnym ogródku – ale i tak dokona czegoś wielkiego. Przy okazji pozwoli też zastanowić się nad własnymi talentami: odbiorcy będą mogli próbować odkryć to, co sprawia im największą radość.

„Pan Taro w Krainie Śpiących Talentów” to książka w dużej części oparta na prostych opisach, pojawiają się nawet rozdziały statyczne, które same w sobie są portretami, a nie zestawem kolejnych wydarzeń. Autorkom wyraźnie zależy na tym, żeby dzieci nie przestraszyły się czegoś albo nadmiernie nie podekscytowały. W efekcie trochę odbierają przyjemność przeżywania przygód – sam Pan Taro, choćby nie wiadomo jak sympatyczny wydawał się rodzicom, nie ma mocy przyciągania do opowieści. Jednak są też dzieci, które potrzebują spokoju i bezpieczeństwa – i to właśnie dla nich jest ta lektura.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz