sobota, 26 czerwca 2021

Beata Ostrowicka: Kolorowe serca


Nasza Księgarnia, Warszawa 2021.

Wspólna zabawa

Coś, co dzieci rozumieją częściej niż dorośli, staje się motywem przewodnim tomiku Beaty Ostrowickiej. Chodzi o to, żeby najmłodsze pokolenie pamiętało, że nie wolno nikogo dyskryminować, odrzucać ze względu na jakiekolwiek przejawy „inności”. Bardzo drobna akcja rozgrywa się wśród plastelinowych ludzików – chociaż Elżbieta Wasiuczyńska zamiast plastelinowych proponuje trójwymiarowe wycinanki z kolorowych kartek. Efekt i tak jest olśniewający, więc niewielu odbiorców będzie protestować przeciwko tej rozbieżności. W „Kolorowych sercach” liczy się powiedzenie, że wszyscy są równi – mają takie same prawa i tak samo przydadzą się czy to w zabawie, czy w pracy. Plastelinowi rycerze stworzeni przez Jaśka codziennie chodzą bronić zamku. To ich obowiązek – zresztą jakie inne obowiązki mogłyby mieć małe ludziki. Niebieski jest bardzo podobny do innych kolorowych rycerzy (to nic, że ma nogę z zapałki i jest mały). Niczym się nie wyróżnia (chociaż tak naprawdę każdy bohater jest troszeczkę inny, ze względu na to, że Jaśkowi nie wychodzą doskonałe figurki, każdej czegoś brakuje). Powstał z plasteliny – niektórzy nawet mogą pamiętać, kim był w poprzednim wcieleniu. A jednak z niewiadomych względów Niebieski nie może przekonać do siebie ekipy. Zwłaszcza Żółty stanowczo sprzeciwia się pomysłowi, by Niebieski bawił się ze wszystkimi w obronę zamku. Żółty ma posłuch: jest największy i wszystko, co wymyśli, inni realizują bez wahania. Bardzo łatwo będzie dzieciom tę sytuację przełożyć na sceny z przedszkola i odrzucanie – z niewiadomych powodów – rówieśników przez silnych członków grupy. Plastelinowi bohaterowie muszą dojść do ważnej prawdy: że wszyscy są równi i że nie należy nikogo wykluczać z zabawy. Niebieski nie jest taki zły, ale żeby się o tym przekonać, najpierw rycerze muszą przeciwstawić się dyktaturze Żółtego: wypomnieć mu chwile słabości i pokazać, że nie powinien odrzucać kolegi.

„Kolorowe serca” to bardzo proste przeniesienie sytuacji znanych dzieciom na bajkową przestrzeń. Beata Ostrowicka pisze książkę krótką, przejrzystą i wymowną, trafi do przedszkolaków bez problemu – nie trzeba będzie im wyjaśniać, o co chodzi i skąd biorą się konflikty. Jednak narracja może pomóc także rodzicom w dowiedzeniu się czegoś o problemach pociechy (albo któregoś z kolegów w grupie dziecka): prowokuje do rozmowy i do dzielenia się wrażeniami na temat kolejnych scenek.

Elżbieta Wasiuczyńska nie trzyma się tematu plasteliny, woli papier, ale radzi sobie w tym tworzywie genialnie, imponuje odbiorcom prostymi kształtami, które jednak zabierają dzieci w świat wyobraźni. Jest to bardzo malownicza książka, w której poza ważnymi i wartościowymi przesłaniami jest też sporo do oglądania. Można „Kolorowe serca” podziwiać, nie tylko ze względu na jasny przekaz i temat istotny dla najmłodszych – ale też ze względu na stronę graficzną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz