Dwie Siostry, Warszawa 2021.
Nie tylko ilustracje
"Księżniczka głogu" to historia, którą prezentuje w serii Mistrzowie Ilustracji Władysław Ludwik Andczyc - i o ile dla starszego pokolenia będzie to przypomnienie lektury z dzieciństwa, o tyle dla najmłodszych - historia, którą świetnie znają, ale nie w takim ujęciu. "Księżniczka głogu" to bowiem rodzima wersja Śpiącej Królewny - a ponieważ motywy baśniowe były wiele razy i przez różnych artystów przerabiane, dzieci będą mogły odkrywać kolejne płaszczyzny czy nawiązania, które zostały tu uruchomione. Mistrzynią ilustracji jest tu Julitta Karwowska-Wnuczak - to ona sprawia, że dzieci z kolejnego pokolenia zajrzą do tomiku, zainteresowane jego zawartością.
Fabuła znana-nieznana, na tym zresztą polega jej urok: monarsze małżeństwo, które nie może mieć dzieci, w nagrodę za swoje zasługi zyskuje szansę na spełnienie marzenia o potomstwie. Mała dziewczynka staje się ich córką - na uroczystość zaproszone są wieszczki. Tyle tylko, że w królewskiej zastawie jest czternaście złotych talerzy, a wieszczek jest trzynaście. Jedna będzie musiała skorzystać ze srebrnych naczyń (bo nie wypada, żeby król i królowa jedli ze srebra, nawet na wydawanym przez siebie przyjęciu). Stąd nieszczęście: klątwa rzucona na dziecko przez poniżoną wieszczkę. Kiedy skończy piętnaście lat, księżniczka ukłuje się wrzecionem i umrze. Sytuację łagodzi pomysł ostatniej wieszczki - która może nieco osłabić brzmienie klątwy i sprawić, by dziewczynka "tylko" zasnęła na sto lat z całym dworem. Jest to zatem motyw, który dzieci już doskonale zdążyły poznać, jednak w innej wersji - i ze znacznie bardziej rozbudowaną warstwą magiczną. Kto wychowuje się na disneyowskich przeróbkach, może być zaskoczony ogromem szczegółów z egzystencji bohaterki i jej bliskich, a także - samym motywem przebudzenia księżniczki.
Władysław Ludwik Anczyc pisze melodyjnie. Mnoży szczegóły, przedstawia mnóstwo detali związanych z tłem opowieści. W narracji dba o brzmienie słów, stara się, by frazy niosły czytelników. Śledzi się tę historię zupełnie inaczej niż dzisiejsze bajki dla dzieci - nie tylko ze względu na stopień zaangażowania autora w opowieść, ale też ze względu na staranność językową. To prawdziwa przyjemność - móc zanurzyć się w świecie tak przedstawianym. Nawet jeśli każdemu kojarzy się przebieg akcji i kierunek historii, nie da się oderwać od tekstu. Władysław Ludwik Anczyc dzisiaj wypada jako twórca archaiczny - a jednak jest w "Księżniczce głogu" piękno, któremu łatwo ulec. Sposób przedstawiania sytuacji dzieciom wyda się dziwny (i może przez to bardzo interesujący), dorosłych przeniesie znów do czasów, w których dla dzieci pisało się z całą dbałością.
Julitta Karwowska-Wnuczak także cieszy mnogością detali. Jej postacie są infantylne, ale też bajkowe. Ilustratorka zajmuje się przede wszystkim odzwierciedlaniem min, pokazywaniem, co czują bohaterowie. Stawia na obfitość szczegółów i zarzuca wręcz małych odbiorców drobiazgami, które budzą podziw oraz radość. "Księżniczka głogu" ze względu na szatę graficzną warta jest ocalenia i przedstawiania kolejnym pokoleniom. Najmłodsi mogą tu znaleźć styl, jakiego dzisiaj nie dostaną od żadnego twórcy - i to będzie się podobać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz