Dolnośląskie, Wrocław 2021.
Okiem Gucia
Silnym wstrząsem zakończyła Marta Matyszczak ostatni tom cyklu Kryminał pod psem, co sprawiło, że wszyscy fani z niecierpliwością czekali na kolejną przygodę Róży i Szymona, już po ich długo zapowiadanym ślubie. Choćby dlatego, że należałoby wyjaśnić zagadkę z finału, zanim pojawią się kolejne tajemnice. Autorka zdecydowała się podtrzymać atmosferę wyczekiwania: nie dość, że Solański nie pojawia się na horyzoncie, to jeszcze nieboszczyk znaleziony pod blokiem na mysłowickim osiedlu ma całkiem znajomy wygląd. Na razie Róża (już nie Kwiatkowska, ale i tak wszyscy się mylą) powraca na Śląsk z pogardzanym przez siebie aspirantem Barańskim i nawet zatrzymuje się u niego w domu. Niby po to, żeby być bliżej śledztwa - ale też i dlatego, że ekipa remontowa nie skończyła jeszcze prac w kamienicy Solańskiego. Projekt polegający na połączeniu dwóch mieszkań z różnych pięter wymaga przecież sporo wysiłku. "Noc na blokowisku" zapowiada zatem ciekawostki kryminalne oraz obyczajowe. Czyli - nic się u Marty Matyszczak nie zmieni w sprawach zasadniczych. Na szczęście, bo czytelnicy pokochali już sarkastycznych bohaterów i od dawna kibicują im w różnych działaniach. Róża i Szymon angażują się tym razem w sprawę tajemniczego trupa zbyt blisko ich terenów. Blokowisko doskonale się nadaje na dwupoziomową zbrodnię. Autorka przenosi czytelników o pokolenie wstecz, do młodości wybranych postaci z końcówki XX wieku - bo tam należy upatrywać źródła dzisiejszych wydarzeń. Sąsiedzkie porachunki, niesnaski podlewane jeszcze brakiem porozumienia to prosta droga do konfliktu. Marta Matyszczak przekonująco odmalowuje zachowania postaci, dodając też charakterystykę czasów za sprawą dostępnych wówczas rozrywek. Stopniowo przedstawia całą intrygę prowadzącą do dramatu - niekoniecznie tylko tego ujawnionego na początku - za jednym zamachem będzie mogła wyjaśnić dwie zagadki. Tymczasem u nowożeńców dzieje się bardzo dużo, przewijają się przez mieszkanie Barańskiego kolejni bohaterowie z całego cyklu, tak, żeby para na pewno nie miała czasu dla siebie (a odbiorcy mogli się skusić na lekturę wcześniejszych tomów, jeśli tego do tej pory nie zrobili). Śledztwo czeka. Sam Gucio, dzielnie prowadzący swoje obserwacje w nadziei na zapomniany przez kogoś kawałek kiełbasy śląskiej, nie podoła przecież w rozwiązaniu tajemnicy. Mimo że bardzo ambitnie przystępuje do detektywistycznych czynności między drzemkami.
"Noc na blokowisku", kolejny udany kryminał z przymrużeniem oka od Marty Matyszczak, to znów podwójna zagadka i zestawienie atrakcji obyczajowych czy interpersonalnych. Autorka często posługuje się narracją z perspektywy Gucia, niezwykle inteligentnego kundelka o rozbudowanym zmyśle ironii. Tym razem wprawdzie nie rozśmiesza bez przerwy, ale pozwala skupić się na relacjach między bohaterami. Proponuje Marta Matyszczak gęstą narrację, ale lekki i rozrywkowy styl - tak, żeby przyciągnąć również fanów obyczajówek. Udaje jej się przywiązać odbiorców do postaci, akcja ma nawet w tym kontekście mniejsze znaczenie. Jak zwykle będzie tu drobna lekcja śląskiego. Silne charaktery, rezygnowanie z sentymentu w zamian za podkreślanie dowcipu - to się tu sprawdza. Dzieje się wiele. "Noc na blokowisku" to bardzo udana powieść rozrywkowa pokazująca zalety całego cyklu Kryminał pod psem. Marta Matyszczak przekonuje do siebie nie tylko intrygą kryminalną, ale i wyczuleniem na stylistykę. Wprowadza specyficzny rytm opowieści z przeszłości, tak, że odbiorcy rzeczywiście informację o przejściu w dawne czasy wyczują w samym języku. Kryminały pod psem wyróżniają się na rynku między innymi za sprawą dbałości o szczegóły i komplikacji fabularnych. Nic dziwnego, autorka musi przecież dbać o losy bohaterów także na przestrzeni całego cyklu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz