Prószyński i S-ka, Warszawa 2020.
Poza marzeniami
Anna Wiener przygląda się start-upom związanym z nowymi technologiami. Dzięki temu, że sama znajduje pracę w Dolinie Krzemowej właśnie w takim miejscu, może od środka przeanalizować sytuację i pokazać czytelnikom, że nie zawsze z branżą hi-tech wiążą się wielkie wyzwania zawodowe czy wielkie pieniądze. Sama jest raczej rozgoryczona tym, co odkrywa – chociaż znalazła się tutaj, żeby uciec od kieratu i braku perspektyw, a przeszła wielką drogę – od branży wydawniczej do społeczności start-upu technologicznego – nie ma sposobu na wydobycie się z marazmu. Na swoją obronę może mieć to, że jest młoda i wciąż poszukuje, nie zdefiniowała, jaką ścieżką chciałaby podążać, szuka trochę po omacku i popełnia błędy – to zrozumiałe i w pełni dozwolone, Dolina Krzemowa umożliwia eksperymenty i testy. Jednocześnie środowisko akceptuje strategie oparte na samorozwoju, inaczej niż w korporacjach – umożliwia działania na rzecz osobistego zadowolenia. A jednak i tutaj Anna Wiener nie czuje się na miejscu. To sprawia, że sytuację może oceniać z dystansu, uciekać od zaangażowania i bezkrytycznego wychwalania atutów pracy w start-upie (młodym, prężnym i rozwijającym się).
Bohaterka omawia kolejne kwestie związane z relacjami międzyludzkimi i z wyzwaniami w pracy. Próbuje przedstawić czytelnikom pełen obraz funkcjonowania w takiej grupie. Przy okazji może się też zająć kwestią kobiet w branży hi-tech (czuje się bardziej ozdobą niż pracownikiem cenionym ze względu na umiejętności): to rynek, który ma zapewniać płci pięknej szanse rozwoju. Jednak nie wszystko jest w nim idealne. Im bardziej autorka zanurza się w tematy związane z codziennością w start-upie, tym więcej problemów i przeszkód w cieszeniu się pracą znajduje – i można się zastanawiać, czy to specyfika jej osobistego podejścia, które nie pozwala na zagrzanie miejsca w żadnej firmie, czy też – organizacja start-upowej rzeczywistości. Anna Wiener coraz częściej zastanawia się, jak jej postawy będą postrzegane przez innych, czuje się oceniana, a przy tym dostrzega pozory w zachowaniach kolegów i szefów. Wszystko jedno, co deklarować będzie firma – jeśli ktoś zechce przyjrzeć się nieświadomym reakcjom i niemym komunikatom, wyzwolonym choćby przez mowę ciała – przekona się, że nie jest tu zbyt optymistycznie.
W „Dolinie niesamowitości” temat jest czynnikiem, który przyciągnie odbiorców – zawsze opowieści z miejsc powszechnie niedostępnych budzą ciekawość i stają się atrakcją lekturową. Jednak Anna Wiener nie ma zbyt dużej wprawy w prowadzeniu brawurowych narracji: kiedy pisze, próbuje jednocześnie uchwycić specyfikę start-upu, rolę kobiet, swoje relacje z innymi oraz własne nastroje – i w efekcie nie może przekonać do żadnego ze składników. Nie potrafi – i to prawdopodobnie jest podstawowy problem w narracji – eksponować puent, ba: nawet nie zawsze je dostrzega. Tematem zachęci do siebie, ale stylem nie przekona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz