Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2020.
Do celu
To zjawisko, które może fascynować ludzi – ale też skłaniać ich do zadawania pytań. Nie da się bowiem łatwo wytłumaczyć, w jaki sposób zwierzęta – z różnych gatunków – odnajdują drogę, gdy decydują się na migracje albo zostają zmuszone do powrotu z nieznanej okolicy. David Barrie w tomie „Supernawigatorzy”, wydanym w serii #nauka – cyklu, który naprawdę zasługuje na wielkie uznanie – próbuje zgromadzić ciekawostki i dane dotyczące badań, pytań zadawanych przez uczonych oraz – wyjaśnień. Przy okazji między rozdziałami wprowadza też kolejne obrazki dotyczące migracji zwierząt – tak, żeby czytelnicy przekonali się, że ten temat nie jest absolutnie zamknięty i wiele w nim czeka jeszcze na odkrycie czy opracowanie.
W kinie familijnym motyw psów wracających do domu ma dostarczać wzruszeń i radości – jednak Barrie przypomina, że zdarzały się przypadki czworonogów, które pokonały wielkie dystanse, żeby trafić z powrotem do siebie i nie jest to wyłącznie wymysł scenarzystów. Bardziej absorbują go jednak te gatunki, które bez przerwy wybierają się w dalekie trasy – wieloryby, które potrafią przepłynąć osiem tysięcy kilometrów, by się rozmnażać – a następnie wracać do „swoich” wód, żuki toczące kulki z odchodów – zawsze trzymające kierunek, mrówki czy gołębie – każdy gatunek ma inne sposoby na zorientowanie się w przestrzeni i od każdego ludzie mogliby się wiele nauczyć. David Barrie dzieli tom „Supernawigatorzy” na dwie części: w pierwszej pokazuje świat „bez mapy”, zastanawia się, jakie zmysły, cechy czy mózgi muszą mieć zwierzęta, żeby orientować się w przestrzeni – i czym się kierują. To zestaw zagadek i odkryć olśniewających, a także – opis eksperymentów przeprowadzanych na kolejnych stworzeniach. Można tu dojść do wniosku, że pewne owady wykorzystują światło słoneczne lub spolaryzowane odbicia, niektóre gatunki korzystają natomiast z pola magnetycznego Ziemi. Nie mniej interesujące staną się drogi docierania do takich wiadomości: pomysły, jak „zmylić” mrówki, żeby poznać ich rzeczywiste umiejętności i wykorzystywane talenty. Tu uczeni na pewien czas zamieniają się niemal w dzieci – są równie zachwyceni i zaciekawieni co bezbronni wobec potęgi przyrody – i dopiero zadawanie nawet naiwnych pytań pozwoli doprowadzić ich do odkrycia rozwiązań zagadek. W drugiej części tomu liczą się już „mapy”, czyli wskazówki czy punkty orientacyjne w przestrzeni, sygnały, które zwierzęta mogą odbierać z zewnątrz, żeby trafić do siebie.
Bez względu na to, czy nawigują z mapami, czy bez, bezapelacyjnie wygrywają różne stworzenia z człowiekiem. Przeprowadzane rozmaite doświadczenia, które Barrie przypomina i opisuje, pokazują, że ludzie tak naprawdę nie mają się czym popisać w odszukiwaniu dróg. Nawet jeśli zapamiętują proste układy tras, albo potrafią utrzymywać kierunek, nie robią tego automatycznie – a pozbawieni możliwości wsparcia czy używania narzędzi – gubią się i tracą szansę dotarcia do celu. „Supernawigatorzy” to książka o tym, jakie możliwości kryje w sobie przyroda – i pozwala pochylić się nad tym, co często niedoceniane czy wręcz niedostrzegane. Trzeba przecież poczuć się jak dziecko, żeby móc zacząć zastanawiać się nad umiejętnościami zwierząt – i nad ich orientowaniem się w terenie. „Supernawigatorzy” to książka, która realizuje najlepsze wyznaczniki serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz