Muza SA, Warszawa 2020.
Prawo do rozwoju
Mikołaj Marcela przekonuje odbiorców do konieczności zmian w procesie edukacji, tyle tylko, że jako idealista – nie zauważa, że walczy z wiatrakami i trzeba czegoś więcej niż zapał, żeby poprawić to, co przez całe dekady było utrwalane. Ponadto autor, który wyrasta na medialną gwiazdę za sprawą odpowiednio przygotowanej machiny promocyjnej, skupia się wyłącznie na jednostkach i kieruje się tym, co można zdziałać z dziećmi wybitnymi – a nie dopuszcza do siebie myśli, że poza przyszłymi artystami jest jeszcze cała masa maluchów nieutalentowanych, które zwyczajnie będą mogły realizować się w zawodach rzemieślniczych, do których zwyczajnie potrzebna im wiedza ogólna i systematyczność. Marcela walczy, przytaczając jako dowody na możliwość zmian nietypowe szkoły i takich pedagogów, bez przerwy też odwołuje się do własnych doświadczeń. Próbuje uciekać się do autorytetów, przedstawicieli rewolucyjnych teorii w nauczaniu, do nauczycieli kreatywnego myślenia – i w tym wszystkim gubi sens edukacji, przynajmniej tej na poziomie podstawowym. Uznaje, że można zostawić dziecku wybór – tyle tylko, że najwyraźniej zapomina, w jakim świecie żyjemy i że pozostawiony samemu sobie kilkulatek najchętniej będzie spędzać czas na prostych komputerowych rozrywkach. „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem” to książka, która na pewno nie nadaje się do wprowadzenia w życie na skalę krajową czy globalną – trafi natomiast do przekonania jednostkom. Rodzice, którzy uważają, że ich dziecko nie musi brać udziału w wyścigu szczurów, ci, którzy chcą wychowywać małych geniuszy albo dostrzegają w pociechach potencjał, mogą z książki Mikołaja Marceli co nieco wyciągnąć – i przekonać się, że niestereotypowe podejście zaprocentuje. To, co intuicyjnie robili kiedyś rodzice dzisiejszych mistrzów w różnych dziedzinach, Marcela próbuje przeforsować jako sposób na współczesną edukację. Dzieli się z czytelnikami entuzjazmem i niewiele ponad to będzie miał do zaoferowania. Płynie w narracji, sugerując uporządkowanie treści za sprawą rozmaitych wyliczeń i podsumowań – ale traci z oczu stan faktyczny, do wszystkich przykładając jedną miarę (diametralnie różną od dzisiejszego systemu szkolnictwa, jednak równie nierealistyczną). „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem” to bardziej podpowiedź, jak mogłaby wyglądać edukacja utopijna, wymarzona przez tych, którzy szukają sposobu na najlepszy rozwój. „Edukacja, w której dzieci same chcą się uczyć i rozwijać” – głosi podtytuł rozreklamowanej książki. Gdyby tylko rzeczywistość przystawała do tego typu rojeń, wszystkim żyłoby się lepiej w niezmanipulowanym społeczeństwie. Na razie Mikołaj Marcela może dzielić się z odbiorcami swoim sposobem na życie i naukę – reklamować własne dokonania i namawiać do odrzucania konwencji. Może co odważniejsi za nim podążą. Część rodziców przemyśli sobie zarzuty stawiane szkołom, być może – inaczej spojrzy na obowiązki najmłodszych i pozwoli realizować pasje zamiast wypełniać terminarze maluchów. Trzeba jednak pamiętać, że prawdziwe talenty wybiją się i bez takich wskazówek, a propozycja, którą Mikołaj Marcela tu przedstawia, wymaga krytycznego podejścia, inaczej wprowadziłaby tylko chaos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz