Prószyński i S-ka, Warszawa 2020.
Śmiech na co dzień
Krzysztof Daukszewicz przedstawia tym razem felietony i teksty satyryczne składające się częściowo na dziennik z czasów pandemii. Temat koronawirusa i związanych z lockdownem zmian w codzienności przewija się przez zwierzenia artysty, ale też – przez refleksje bohaterów kolejnych menelików. Ważne jest jedno: będzie z czego się pośmiać. „Nareszcie w Dudapeszcie” to tom, w którym na okładce pojawia się także Aleksander Daukszewicz, syn satyryka. Aleksander funkcjonuje w tomie jako autor listów do ojca – odwołuje się do spraw bieżących, komentuje je w dowcipnym stylu i dzieli się własnymi spostrzeżeniami na tematy medialne. Ojciec odpowiada, dopisując następne puenty do relacji – i tak powstaje zabawna korespondencja, w której chodzi przede wszystkim o wyśmianie tego, co najbardziej bolesne w polskiej rzeczywistości. „Nareszcie w Dudapeszcie” to zestaw obserwacji celnych i potrzebnych, a do tego – rozrywkowych, nawet jeśli nie zawsze jest do śmiechu. Krzysztof Daukszewicz bawi się w tej książce gatunkami: raz proponuje felietony, raz – opowiadania inspirowane rzeczywistością, w których jednak może pozwolić sobie na wyolbrzymianie i eksponowanie absurdów. Przechodzi czasem do ballad (znanych z programów kabaretowych lub tych nieznanych), zdarza się nawet, że pisze list do Pana Hrabiego. Nie ma tu standardowych i ujednolicanych w formie tekstów – autor nie zamierza zamykać się w jednym wzorze, wybiera to, co najbardziej pasuje do skomentowania rzeczywistości. A opowiadać dowcipy potrafi. Nie chodzi tu wyłącznie o przytaczanie żartów obiegowych – chociaż w takim wypadku wiadomo przynajmniej, że Daukszewicz przedstawi najlepszą wersję i z wyczuciem doprowadzi do puenty – ale o umiejętność opowiadania anegdot. Sytuacje z życia wzięte, najbardziej zaskakujące skojarzenia i reakcje, których nie można się spodziewać – to coś, z czego Krzysztof Daukszewicz chętnie buduje swoje opowieści. Zbiera scenki komiczne i wie, że one przyniosą wytchnienie odbiorcom. Jasne, że nie zabraknie satyry politycznej – ale „Nareszcie w Dudapeszcie” ma o wiele dłuższy termin ważności, nie zestarzeje się tak łatwo właśnie dzięki nastawieniu na komizm obyczajowy.
Krzysztofowi Daukszewiczowi można spokojnie zaufać – nie będzie korzystać z szablonów i wprowadzać przewidywalnych historyjek, stawia przez cały czas na zaskoczenie czytelników. Proponuje bardzo krótkie teksty, w których puenty działają silnie i w których humor nie zestarzeje się zbyt szybko. To zbiór błyskotliwych i bardzo krótkich opowiastek, przeniesienie do książki codzienności z rozmaitymi jej nonsensami. Dzieli się Daukszewicz z czytelnikami swoim podejściem do rzeczywistości, dystansuje się od problemów, w każdym aspekcie życia jest w stanie zauważyć coś, co można wyśmiać – lub co wywoła uśmiech. „Nareszcie w Dudapeszcie” to publikacja, która rozbawi każdego – i pokazuje, że są satyrycy, którzy z biegiem czasu nie tracą na jakości dowcipu. Obowiązkowa propozycja dla fanów Daukszewicza – ale nie tylko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz