Rebis, Poznań 2020.
Twórczość
Katarzyna Olkowicz i Piotr Baran posługują się sprawdzonym schematem, żeby zaprezentować dokonania i egzystencję Andrzeja Zauchy. Przede wszystkim – na początek przerzucają dramatyczne chwile śmierci wokalisty, tak, żeby czytelnicy mogli skupić się później na kwestiach związanych ze sztuką i sceną – a nie czekali na tragiczny finał. Poza tym posługują się w książce „Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy” komentarzami innych: twórców i przyjaciół. Głos zabierają tu wiele razy Andrzej Sikorowski, Krzysztof Piasecki czy Zbigniew Wodecki – to oni należą do kręgu najbliższych Zausze. O pracy zawodowej opowiedzą trochę między innymi Włodzimierz Korcz czy Wiesław Pieregorólka. Sami autorzy tomu stwierdzają, że tworzą książkę dla tych, którzy Zauchy nie znają i dopiero chcieliby czegoś dowiedzieć się o tej postaci polskiej sceny muzycznej – rzeczywiście nie zajmują się zagłębianiem się w kolejne tematy, raczej portretują piosenkarza ogólnie, trafnie i ciekawie, ale bez angażowania się w jego sprawy prywatne i detale z życia zawodowego. Starają się pokazać, na czym polegał fenomen Zauchy, ale też przyglądają się jego muzycznym talentom. Oto człowiek, który uczy się grać na instrumentach tylko dlatego, że tego chce – ma łatwość pojmowania tajników gry, poczucie rytmu i wrodzony talent. Sprawdza się w różnych gatunkach i na różnych scenach – zresztą w samej twórczości też widać ślady bezustannych poszukiwań. Andrzej Zaucha nie daje się prosto zdefiniować, a czasami nawet irytuje znajomych swoimi wyborami. Autorzy zaznaczają, jak przy tworzeniu nowych piosenek odchodził Zaucha od wersji przygotowanych przez kompozytorów, jak szukał swojego miejsca w filmie czy w teatrze – ale najbardziej interesuje ich warsztat artysty. Zaucha to twórca świadomy – i to udało się w książce uchwycić.
Wprowadzeniami do rozdziałów są cytaty z kolejnych piosenek z Zauchą kojarzonych najbardziej, Olkowicz i Baran wprowadzają też szereg archiwalnych fotografii. Wiedzą, że zwłaszcza młodszym czytelnikom trzeba nakreślić kontekst społeczny, pokazać, jak funkcjonowało się w PRL-u i z jakimi wyzwaniami musiał się mierzyć każdy, kto chciał występować. To dobre rozwiązanie, zwłaszcza że wpasowuje się w klimat narracji i nie nuży odbiorców.
Z życia prywatnego Zauchy Katarzyna Olkowicz i Piotr Baran odsłaniają niezbyt wiele: najpierw piszą o wielkiej miłości do żony, wręcz uzależnieniu od niej. Później – rejestrują zaledwie teatralny romans, bardziej angażują się w przedstawienie charakteru późniejszego zabójcy Zauchy niż na relacji kochanków. Pod względem wiadomości prywatnych nie próbują nawet przekraczać pewnych granic, pozostają przy tym, co i tak wiadome. Pomysłu na książkę upatrują w rozmowach i wyjaśnieniach od bliskich Zauchy. Spisują komentarze i wspomnienia, czasami udaje się trafić na anegdotę, znacznie częściej – na przekonującą scenkę z życia i z koncertów. Różni ludzie dzielą się własnymi opiniami na temat piosenkarza, jednak konstrukcja tomu oddala skojarzenia z mozaiką: wszystko jest tu dokładnie wyważone. „Serca bicie” w ten sposób staje się drogą do poznania oficjalnego wizerunku Zauchy, ale też inna perspektywa nie jest wcale nowym odbiorcom potrzebna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz