środa, 30 września 2020

Krystian Hanke: Tatowanie. Jak zostałem lekko odklejonym ojcem

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020.

Zapiski ojca

Chociaż zjawiskiem socjologicznym w Sieci są „madki”, w blogosferze rządzą ojcowie. Blogujące rodzicielki nikogo nie dziwią – ale wybierany przez nie najczęściej styl nie przyciąga uwagi zwykłych czytelników, spoza sfery parentingowej. Jednak kiedy za pisanie notek o codzienności z dzieckiem biorą się ojcowie, sytuacja diametralnie się zmienia. Przede wszystkim dlatego, że mężczyźni stawiają raczej na poczucie humoru niż roztrząsanie wyborów produktowych czy kolejnych etapów rozwoju dziecka. Dla ojców kwestie przemian zachodzących w niemowlaku nie są istotne na tyle, by je opisywać – dzięki temu ich wyznania nabierają barw. Pomaga w tym też dystans. Furtkę tatusiom otworzył Wawrzyniec Prusky, kiedy „Jędrnymi kaktusami” – pokłosiem internetowego konkursu – udowodnił, że o dzieciach można pisać bez sentymentów. Do takiego rytmu przyzwyczaił też Leszek Talko. Krystian Hanke nie jest zatem ani w przestrzeni internetowej, ani w książkowej zjawiskiem nowym – „Tatowanie” to po prostu kolejna opowieść o dzieciach z perspektywy ojca. Co ciekawe, te zapiski powstały na marginesie przygotowywanych audycji radiowych, ale bohaterami są dzieci (Tosiek i Alicja) i tata, mama schodzi na margines, chociaż wcale nie jest mniej ważna.

Próbuje Krystian Hanke przekonać dorosłych, że czas spędzony z dziećmi nie będzie stracony – przedstawia własną drogę dojrzewania do tej prawdy. Rejestruje rozmaite problemy dotyczące opieki nad maluchami – ale zawsze ze śmiechem, tak, żeby wyciągnąć z doświadczeń sympatyczne wspomnienia. Pisze lekko (chociaż nie tak satyrycznie jak Wawrzyniec Prusky czy Talko), próbując przekonać do własnych racji zwykłych odbiorców – i zachęcić ojców do zaangażowania się w dorastanie pociech. Tematów na kolejne dziennikowe wpisy dostarcza samo życie – odpowiednio podrasowane zamienia się w festiwal żartów i nowych odkryć. „Tatowanie” to zatem specyficzny rodzaj wspomnień, wolnych od natrętnych pouczeń. Wiadomo, że autor porady zostawi sobie na radiowe audycje, za to w domowych relacjach przyjrzy się bliżej pomysłom swoich pociech i udowodni czytelnikom, że warto od najmłodszych lat wciągać dzieci w rozmaite zabawy. Wielki plus dla autora za odrzucanie zdrobnień (mimo że jest tu i cytat z dziecka, który pokazuje, że niekoniecznie się to udało) i za pokazanie konsekwencji mówienia o sobie w trzeciej osobie. Również pochwały należą się za przekonywanie czytelników, że tylko wspólne zabawy, rozmowy i gry logiczne zaprocentują w przyszłości – tego nie zapewnią elektroniczne gadżety. Hanke chce zasłużyć na miano prawdziwego ojca, który pokazuje dzieciom świat. Tosiek czy Alicja nie będą się nigdy nudzić – sami znajdą sobie odpowiednie zajęcia i często wyborami zaskoczą rodziców. Książkę autor ozdabia komicznymi dialogami z dziećmi – zapisuje ich wiek i reakcje na konkretne sytuacje. W ten sposób rozbawi odbiorców spragnionych rozrywki, a nie tylko sielskich obrazków z życia z maluchami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz