wtorek, 15 września 2020

Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska: Gorsza siostra

W.A.B., Warszawa 2020.

Przesłanie

Chociaż duet Justyna Bednarek i Jagna Kaczanowska sprawdził się już w kilku świetnych powieściach obyczajowych, „Gorsza siostra” w dwóch zasadniczych elementach odchodzi od ich poczytnych książek. Po pierwsze – obie autorki realizują tu misję, a to nigdy nie przekłada się na lepszą literaturę, tendencyjność może czytelniczkom zacząć przeszkadzać (inna rzecz, że jeśli te bardziej wrażliwe przekonają się do znaczenia poruszonej kwestii, przyniesie tom swój cel: chodzi o nakłonienie odbiorców do zostawania dawcami szpiku). Po drugie – kompozycja tomu sprawia, że znacznie więcej tu zamierzchłej przeszłości, teraźniejszość niemal w ogóle nie jest rozwijana, a przez to trudniej zaangażować się w losy bohaterki, której dramatyczna sytuacja skłania do rodzinnych poszukiwań.

W „Gorszej siostrze” o wesołości mowy być nie może, bo Iga jest umierająca. Może wkrótce osierocić małą córeczkę, Wandę. Ale cierpi również jej mąż, który od lekarzy dowiaduje się, że to ostra białaczka szpikowa i dla kobiety nie ma ratunku, jeśli nie znajdzie się dawca: Tomasz mierzy się z rzeczywistością i z wyzwaniami, na jakie nie był przygotowany. Także Urszula, matka Igi, liczy jeszcze na cud. I to właśnie ona trafia na trop, sekret, który miał nigdy nie wyjść na jaw. Wszystko dzięki temu, że wuj Iwo, benedyktyn z Tyńca, decyduje się złamać tajemnicę spowiedzi. Istnieje gdzieś na świecie, a przynajmniej istniała w dalekiej przeszłości, „gorsza siostra” matki Urszuli. Tak obie autorki przenoszą się w czasy drugiej wojny światowej i na długo tu pozostaną – bo Iwo opowiada o relacjach z domu rodzinnego ze wszystkimi szczegółami, tak, że właściwie sceny z połowy XX wieku są zasadniczą częścią fabuły. Oto Krystyna – żona profesora, rozgoryczona tym, że szanowany powszechnie małżonek nie dochowuje jej wierności. Nie dość, że wiarołomca bierze sobie kochankę, to jeszcze pomieszkuje z nią naprzeciwko. Dwa miesiące przed porodem, który według Krystyny miałby ponownie zbliżyć ją do męża, kochanka wydaje na świat córkę, Joasię. Rówieśnicy nie może znieść córka Krystyny, Wanda – zwłaszcza że Krystyna w pewnym momencie przejmuje opiekę nad piękną rywalką. Sporo miejsca autorki poświęcają na kreślenie wzajemnych animozji i pogarszanie się charakteru Wandy odrzucanej przez własną matkę. Wanda stopniowo przygotowuje się do zemsty na niechcianej siostrze.

Na początku „Gorszej siostry” podkreślanie tego, jak ważna jest krew, może aż zmęczyć – niby wiadomo, że autorki chcą przez to zwrócić uwagę społeczeństwa na poważny problem i zachęcić do zarejestrowania się w bazie dawców szpiku, ale robią to jednokierunkowo. Z kolei w przeskoku do przeszłości skupiają się wyłącznie na podkreślaniu niechęci matki do Wandy, jakby w tym świecie nie mogło zaistnieć nic dobrego. Niby w pewnym momencie dochodzi do głosu optymizm, tak cenny w krzepiących obyczajówkach – ale jeśli ktoś spodziewał się lektury w stylu Ogrodu Zuzanny, nie znajdzie tu ukojenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz