sobota, 23 maja 2020

Jean Roba: Ptyś i Bill. Bill, na psa urok!

Egmont, Warszawa 2020.

Rodzina

Kolejny zestaw komiksów o małym Ptysiu i spanielu Billu trafia do rąk czytelników. Jean Roba prezentuje tutaj wesołe historyjki, krótkie – z wyjątkiem ostatniej części. „Globtroterzy” to bowiem opowieść wakacyjna i rozłożysta. Tutaj rodzina wygrywa wycieczkę – podróż dookoła świata. Trzeba trochę się pospieszyć, żeby móc zrealizować cały program, a i tak nie uniknie się niespodzianek. Bez dorosłych Ptyś i Bill mogą przeżywać rozmaite przygody – zwiedzają egzotyczne kraje, wplątują się w nietypowe intrygi. Wiele się tu wydarzy (chociaż trochę brakuje pojedynczych puent – siłą rzeczy jest ich mniej. Jean Roba sprawdza się jednak w dłuższej formie – potrzebuje tego, żeby czytelnicy dowiedzieli się, że nie tylko drobne anegdotki może im zaoferować. Pozostałe dwa tomiki, czyli tytułowy „Bill, na psa urok” oraz „Bill zbzikował” to już standardy – coś charakterystycznego, dla odbiorców niemal oczywistego i stałego.

Ptyś to chłopiec, który czas spędza ze swoim przyjacielem, a także z dowcipnym psem. Inaczej niż w przypadku kulturowych Fistaszków, do tego świata mają wstęp rodzice, co więcej – pełnią oni tu ważną funkcję. Zwykle to tata pada ofiarą wybryków, podpada albo rodzinie, albo przybyszom z zewnątrz. Żarty są tutaj na porządku dziennym. Ptyś przekonuje się, że nie zawsze życie jest sprawiedliwe, Bill ma więcej przywilejów – z racji tego, że jest psem. W tym komiksie widać wyraźnie sposób prowadzenia opowieści. Jean Roba nie zawsze wykorzystuje wszystkich bohaterów – osobne doświadczenia czekają na Billa, osobne na Ptysia – oczywiście czasami. Włącza za to autor ochoczo kolejnych przedstawicieli świata dorosłych.

U Ptysia i Billa dzieje się sporo. Każda historyjka zajmuje jedną stronę – nie jest to zatem styl pasków gazetowych, bliżej tu do twórczości dla dzieci – ale również tych niecierpliwych, tych, które nie lubią długo czytać (nawet komiksów) – a potrzebują szybkich rozwiązań. Roba w małych formach oferuje wyraziste puenty, w sam raz dla dzieci. Bazują one przeważnie na sprycie Billa i bezradności ludzi – im większy ten kontrast, tym lepiej. Odrobinę hamuje to motyw zaskoczenia, ale w końcu Jean Roba nie zamierza wielopłaszczyznowością docierać do dorosłych czytelników, żarty podporządkowuje docelowej grupie odbiorców. Stawia na dynamiczne wydarzenia, szybkie zmiany i eksponowanie emocji przez bohaterów – im bardziej intensywnie, tym lepiej. W tomiku „Bill, na psa urok” jest dużo scenek z codzienności – autor raczej unika serii (wyjątek robi dla urzędnika pobierającego opłatę za posiadanie psa, ten motyw czasami powraca). Jean Roba lubi energię, ruch i działania, ma do zaoferowania sporo. Bazuje mniej na ilustracjach – chociaż komizm sytuacyjny nimi czasem podkreśla – bardziej skupia się na nakreślaniu rzeczywistości bohaterów w dialogach między nimi. Kreskówkowy styl łączy z rozgadaniem bez przewidywania rozwiązań. Bill zyskuje tu głos przede wszystkim wtedy, gdy jest sam, bez ludzi – łatwiej wtedy zrozumieć jego przeżycia. Z ludźmi zachowuje się już jak zwyczajny pies i to również prowadzi do zabawnych scenek. Jean Roba nie zamierza pouczać, woli rozbawiać, dostarcza rozrywki najmłodszym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz