niedziela, 10 maja 2020

Andrej Bán: Słoń na Zemplinie. Opowieści ze Słowacji

Książkowe Klimaty, Wrocław 2019.

Scenki z rozdroży

Andrej Bán jeździ po Słowacji, robi sobie kilku- czy kilkunastokilometrowe wyprawy, podczas których może lepiej poznawać kraj i bolączki jego mieszkańców. Tworzy imponujący zestaw reportaży, które dotyczą codzienności – najbardziej przyziemnych i nierozwiązanych z niewiadomych względów kwestii. Uważnie słucha tych, których nikt słuchać nie chce – i rejestruje detale składające się na rytm życia. Te reportaże są czasami wzbogacane o odniesienia do historii lub polityki w skali kraju, jednak zdarza się też, że liczy się w nich lokalność – że nietypowe zachowania wójta odbijają się echem do teraz, albo – że lokalnego „mafioza” znają wszyscy i wszyscy też wiedzą, jaki sposób odzyskiwania od niego pieniędzy jest niezawodny. Słowacja w ujęciu tego autora jest pełna kontrastów i niespodzianek, zwłaszcza kiedy gości przedstawicieli różnych narodowości. Sprawdza Bán jak to jest z Cyganami, co na Słowacji robi krewny Mao Tse-tunga oraz jak postrzegani są Włosi. Przygląda się autor legendzie o Janosiku, a poza tym – myśliwym albo miejscowym biznesmenom. Rejestruje problemy włodarzy, zwłaszcza gdy najzdolniejsi mieszkańcy wyjeżdżają w poszukiwaniu lepszych warunków życia, zajmuje się też rozmaitymi absurdami uruchamianymi w społeczeństwie i w lokalnych społecznościach. Każde dziwactwo ludzie są w stanie oswoić – nawet jeśli z czymś jest im niewygodnie – z reguły muszą pogodzić się z losem. Andrej Bán jeździ po Słowacji i odkrywa jej oblicze: zdolność ludzi do adaptacji w każdych warunkach, malejące z czasem oczekiwania. Rzadko może przyglądać się zmianom na lepsze, zwykle zatrzymuje się nad tym, co opiera się postępowi. Żeby wprowadzić zmiany, trzeba by zacząć od zmian w mentalności miejscowych – a to bardzo często bariera nie do pokonania, po lekturze staje się to jasne.

W „Słoniu na Zemplinie” znajduje się mnóstwo tematów, które mogą zaintrygować – budzą ciekawość swoją „egzotyką”, niespodziewanym zaistnieniem w zwyczajności. Andrej Bán potrafi dostrzegać to, co już skostniałe – na nowo odsłania zagadnienia, które u miejscowych nie wywołują już silniejszych wrażeń. Autor proponuje czytelnikom dosyć krótkie reportaże i przeważnie zwraca w nich uwagę na napotykanych ludzi. Rozmawia z tymi, którzy są w stanie rzucić nowe światło na wydarzenia. Fakt, że materiały do książki powstawały na przestrzeni trzydziestu lat, wychodzi tomowi na dobre, autor nie popada w rutynę, każdy jego tekst jest inny i każdy będzie silnie działać na odbiorców. Drobne sprawy angażują czytelników: dotyczą zwykłych ludzi. Bán czasami wyszukuje zagadnienia sensacyjne, zdarza mu się prezentować kwestie mroczniejsze. Wdaje się w politykę, żeby zrozumieć mentalność mieszkańców, niekiedy sięga do spraw kryminalnych. Przez swoje reportaże definiuje Słowację – nie zwraca uwagi na to, co na pokaz, woli docierać do sedna. Dzięki takiej postawie unika upiększania kraju – pokazuje uroki i wady lokalności. Zagłębia się w sprawy spoza pierwszych stron gazet, osiąga porozumienie z ludźmi, którzy – czasami – stracili już nadzieję na to, że uda się nagłośnić ich problemy. Andrej Bán stawia na swojskość i rzetelność. Zgromadzone materiały uzupełnia o dane z zewnątrz – wie natomiast, jak zdynamizować relację, żeby wypadła jak najbardziej atrakcyjnie dla odbiorców – umożliwia im poznawanie nieturystycznych rejonów. Autor w tej publikacji próbuje odkryć niepowtarzalny charakter Słowacji przez pryzmat codzienności i małych zmartwień jej mieszkańców. W tomie „Słoń na Zemplinie” Bán przygląda się też szarej rzeczywistości – dzięki talentowi do wyłapywania absurdów może przekonać do lektury szerokie grono odbiorców. Rzadko kiedy ma się okazję do poznawania charakteru Słowacji – „Słoń na Zemplinie” to zatem propozycja, która kusi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz