Egmont, Warszawa 2020.
Problem ze sobą
Borys Orkan ma problem. I nie objawia się on w opryskliwości wobec matki: prawie każdy nastolatek odburkuje coś rodzicom (a jeśli jego rodzice się rozwiedli, gloryfikuje tego, z którym nie mieszka). Nie objawia się kłopotami w szkole, bo przecież w tym wieku to zupełnie normalne. Nawet w relacjach z rówieśnikami się nie objawia, bo nie każdy musi być duszą towarzystwa, zresztą przez długi czas Borys przesiaduje z Osą, najlepszą przyjaciółką – i nikogo to nie dziwi. Borys ma jednak problem z własną psychiką, a ten najtrudniej wyleczyć – trzeba przecież najpierw go zauważyć. A jeśli ktoś czuje się obco we własnym środowisku, zrobi wiele, żeby nie zostać uznanym za dziwaka. Borys uczy się funkcjonować tak, by nie budzić żadnych podejrzeń. A to, że czasami zastanawia się nad samobójstwem (rozmyśla na przykład nad sytuacją sąsiada, który wyskoczył z okna), to już jego prywatna sprawa. Czy aby na pewno?
Ewa Nowak na początku tomu „Orkan. Depresja” uprzedza czytelników, że nie da im powieści lekkiej i przyjemnej. I rzeczywiście: przez cały czas towarzyszy Borysowi w jego codzienności i sprawdza, jak reaguje on na przemiany w najbliższym otoczeniu. Chłopak we wszystkim może znaleźć powody do smutku – dobija go fakt, że Osa zaczyna chodzić z nowym kolegą. Szczęście przyjaciółki jest dla Borysa niemal osobistą obrazą: nastolatek nie przyznaje się, że podkochiwał się w Osie, jednak każdy jej gest, nawet ten przyjazny, interpretuje jako złośliwość. To bardzo psuje kontakty z dziewczyną i gdyby nie jej determinacja – Borys zostałby sam. W ogóle w jego otoczeniu panuje dość duża świadomość na temat depresji. Brat jednego z kolegów Borysa cierpi na depresję, a dodatkowo jeszcze dokonuje samookaleczeń – ów kolega sam nie wytrzymuje opieki nad młodym, szkolna ekipa skrzykuje się zatem i organizuje dyżury. Borys nie chce znaleźć się w centrum zainteresowania, tym bardziej będzie zatem ukrywać własny stan. Aż w końcu trafi do szpitala dla psychicznie chorych, a tutaj spotka kogoś, kto zamiast wyciągnąć go z depresji – wskaże drogę do jeszcze większego mroku.
Cała powieść odnosi się do zwykłych relacji między nastolatkami i sportretowane tu zostały sytuacje oraz zjawiska bardzo charakterystyczne – także dla literatury czwartej – ale perspektywa Borysa, chłopaka, który do wszystkiego jest nastawiony negatywnie, zmienia obraz całości. Autorka rejestruje kolejne obrazy i przefiltrowuje je przez interpretacje chorego chłopaka, żeby uświadomić czytelnikom, jak działają mechanizmy depresji. Przygotowuje na zetknięcie z problemem w prawdziwym życiu, wyczula na konkretne postawy. Uczy, jak pomóc i kiedy reagować – mimochodem, na marginesie opowiadania o Borysie i jego codzienności. Może bez trudu wciągnąć w opowieść, ma przecież wielką wprawę w prowadzeniu fabuł nastawionych na rozwiązania psychologicznych dylematów. „Orkan. Depresja” to książka ważna dla odbiorców – dla tych, którzy sami czują się odrzuceni i dla tych, którzy chcieliby wiedzieć, co dzieje się z cierpiącymi na depresję kolegami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz