Znak, Kraków 2020.
Historia raz jeszcze
Każde świadectwo jest cenne, a każdy człowiek nosi w sobie materiał jeśli nie na całą książkę to przynajmniej na drobną opowieść – z takiego założenia wychodzą twórcy serii, która rozrasta się stopniowo, a dotyczy znanych i nieznanych kobiet (oraz postaci przypadkiem uwikłanych w wielką historię) z przeszłości. „Dziewczyny ocalałe” to relacje pań, którym udało się przeżyć Holocaust i które teraz zostają dopuszczone do głosu, by zaprezentować losy swoje i bliskich w krótkich i wstrząsających reportażowych opowieściach. Anna Herbich wysłuchuje kolejnych zwierzeń, a następnie przekuwa je na lite rozdziały, tak, by czytelnicy mieli wrażenie, że narrację prowadzą same bohaterki artykułów. Takie usunięcie w cień dziennikarza-redaktora pomaga w budzeniu emocji odbiorców – chodzi przecież o to, żeby tom wywoływał silny oddźwięk, żeby czytelnicy nie pozostali obojętni na to, co stało się kiedyś i na doznania samych kobiet zaprezentowanych w tomie. „Dziewczyny ocalałe” to książka utrzymana w tonie znanym z całego cyklu – i ze scenariuszami możliwymi łatwo do przewidzenia. Bohaterki tej książki zajmują się przedstawianiem swoich rodzinnych domów: opowiadają o tym, czy w ich życiu ważna była religia, czy wychowywały się w konserwatywnych rodzinach, czy też pozwalały sobie na swobodę obyczajową. Przypominają o zwyczajach bliskich, o tym, co składało się na codzienność i co potem zostało bezpowrotnie utracone. Tutaj mają szansę na ocalanie bliskich, korzystają zatem z takiej możliwości i dzielą się ważnymi dla siebie wspomnieniami. To może nie do końca daje się uogólniać, nie chodzi tu przecież o stworzenie rejestru zwyczajów czy obrazów z poszczególnych domów: liczy się za to atmosfera i świat, który wojna zniszczyła. Bohaterki tomu przechodzą w swoich relacjach do sytuacji granicznych, do rozstań z bliskimi – często to rozstania na zawsze, bywa, że i bez pożegnania oraz świadomości ostateczności. Z perspektywy czasu zatem te sytuacje wybrzmiewają jeszcze bardziej dramatycznie i wzruszająco – odbiorcy będą mogli przekonać się o potędze uczuć i o umiejętności dostosowywania się do ekstremalnych warunków. Wiele w tych wspomnieniach sensacyjności, scen, które dzisiaj nie mieszczą się w głowach czytelników – ale bohaterkom tomu wcale nie chodzi o szokowanie albo prześciganie się w złych doświadczeniach. Wystarczy im, że ktoś zwrócił na nie uwagę, pozwolił im opowiedzieć to, co siedziało w ich psychice i nie dawało spokoju. „Dziewczyny ocalałe” to książka ważna ze względu na indywidualne historie, nie jako świadectwo wojenne. Ten tom bardziej wpisuje się w modę na opowieści dotyczące drugiej wojny światowej (i uzupełnia rozłożystą serię) niż może funkcjonować samodzielnie – przeznaczony jest przede wszystkim dla czytelników zainteresowanych losami zwykłych ludzi w niezwykłych czasach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz