czwartek, 27 lutego 2020

Ken Wilber: Śmiertelni nieśmiertelni

Czarna Owca, Warszawa 2019.

Odchodzenie

Niby podobna jest ta książka w przebiegu opowieści do standardowych ukazujących się na rynku historii z literatury chorobowej, a jednak inna przez ogromny nacisk kładziony na kwestię filozofii i medytacji w procesie oswajania się z problemami. Bohaterowie próbują przekonać odbiorców do swoich postaw życiowych – a ponieważ Ken Wilber znany jest nie z wywodów szpitalnych, a z psychologicznych i filozoficznych publikacji, tutaj również pozwala sobie na prezentację własnych zainteresowań. Czasami – przez publikowanie wywiadów lub ich fragmentów, czasami przez rozważania na tematy związane z wyznawanymi wartościami. Okazji do spowalniania fabuły (która wcale nie jest w tomie najważniejsza) będzie naprawdę wiele – jako że czymś trzeba wypełnić czas oczekiwania na diagnozy czy przełomy w leczeniu. A że w codzienności jest coraz trudniej – bohaterowie niekoniecznie i nie zawsze chcą dzielić się zmartwieniami. Chociaż i tak bywa ostro, „Śmiertelni nieśmiertelni” w pewnym momencie zamienia się w studium poważnego kryzysu w wydawałoby się sielankowym związku.

Najpierw – przesłodzenie, cukierkowość do przesady, aż nieznośna dla zwykłych odbiorców. Wiara w porozumienie dusz, w przeznaczenie czy w miłość od pierwszego wejrzenia jest tu eksponowana tak, że niemal zastępuje zwykłe prezentacje. Ken i Treya (jeszcze wtedy pod innym imieniem) nie przypominają o pożądaniu – skupiają się na duchowym aspekcie znajomości. Nie mają żadnych wątpliwości co do tego, że chcą być razem, po dziesięciu dniach są już zaręczeni. Baśniowość przerywa dość szybko informacja o guzku w piersi kobiety. To jeszcze nie budzi podejrzeń lekarzy – wszystko wskazuje na to, że Treya będzie mogła udać się na miesiąc miodowy, a po powrocie na spokojnie pozbyć się intruza. Tyle tylko, że w tym wypadku rutynowe zachowania nie mają sensu: nowotwór okazuje się złośliwy i agresywny, a krótko po pierwszej operacji Treya dowiaduje się, że choruje na kolejnego raka – również usytuowanego w piersi, jednak o innym charakterze niż poprzedni. I tak stopniowo coraz bardziej zanurza się w chorobie. Z pełnej życia i nadziei na wspaniałą przyszłość kobiety przed czterdziestką zamienia się w obiekt ciągłych badań. Swoje frustracje próbuje opanować za pomocą medytacji, której jest gorliwą wyznawczynią – ale z czasem jej postępowanie wobec partnera nabiera znamion tortury dla tego ostatniego. Ken stara się być wsparciem, ale w końcu i jemu puszczają nerwy przez życie w ciągłym stresie.

„Śmiertelni nieśmiertelni” to książka napisana przez Kena Wilbera – z uzupełniającymi jego narrację wstawkami z pamiętników Treyi. Autorzy nie zawsze koncentrują się na chorobach – najpierw liczy się dla nich wzajemna obecność, szukanie wspólnych przyzwyczajeń i zachowań, wypracowywanie kodu związku. Później – uczenie się rozmawiania o własnych potrzebach, kiedy już ogrom poświęcenia zaczyna przytłaczać. To nie jest lukrowana opowieść o rozstawaniu się ze światem w zgodzie i z pokorą – a ciągła walka. Tom miejscami okazuje się strasznie przegadany, kiedy chce się dowiedzieć, co stało się dalej z bohaterami, trzeba uzbroić się w cierpliwość i przebijać przez wywody teoretyczne. Ale też Ken Wilber pokazuje jeden z możliwych sposobów na rozprawianie się z prywatnymi dramatami, szuka drogi ratunku, kiedy wszystko inne – dla psychiki – zawodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz