Filia, Poznań 2020.
Spełnienie marzeń
Klara Majewska przestaje być „zatrapkiem”: wszystko, co do tej pory stanowiło przyczynę jej rozterek, teraz powoli się prostuje, najczęściej samo z siebie. Bohaterka odnajduje swoje miejsce na ziemi, miłość (nawet daty ślubu nie musi zmieniać), a także pomaga przodkiniom w rozwiązaniu ich rodowych dylematów. Dalej wścieka się na Jana Majewskiego, jednego z krewnych, który poważnie namieszał w szczęściu kolejnych pokoleń – ale tym razem już gniew jej wygasa. Ma przy sobie Staszka-opokę, możliwość realizowania się w pracy (nawet mimo ciąży) i zapowiedź udanej egzystencji. „Taka miłość się zdarza”, kolejny tom serii Dom pod Trzema Lipami to powieść baśniowa o tym, jak problemy w magiczny sposób rozwiązują się same. Kwestia siostry Staszka, rozedrganej emocjonalnie matki, babci z problemami zdrowotnymi (ale i szansą na nową miłość, tyle tylko, że owa miłość na razie opiekuje się umierającą żoną), odnalezionego przypadkiem krewnego, który miał zaginąć podczas wojny... nawet konflikt Staszka z ojcem alkoholikiem zyskuje tutaj magiczne rozwiązanie, może nie do końca krzepiące, ale – pozwalające uniknąć kłótni i traum. Agnieszka Jeż postanawia ulżyć bohaterce, odebrać jej niemal wszystkie powody do zmartwień. Jednak w tym tomie sporo jest śmierci, przemijania i rozstań – sporo jak na sielankową obyczajówkę. Autorka bardzo stara się, by czytelniczki znalazły ukojenie razem z Klarą, przez to drobne narzeczeńskie spory wydają się sztuczne, podobnie jak tęsknota Klary za pierścionkiem zaręczynowym. Sprawia to trochę wrażenie, jakby Jeż zorientowała się, że przesadziła w cukierkowości i w usuwaniu kłód spod nóg bohaterki – i próbowała jeszcze ratować fabułę wplatanymi tu i ówdzie niepokojami.
W dalszym ciągu Klara Majewska ma skłonność do narzekania i do roztrząsania każdej drobnej kwestii w nieskończoność – i to jest trochę męczące, chociaż czymś musi Agnieszka Jeż zapchać narrację, kiedy akurat nic się nie dzieje. Wybiera dostęp do przemyśleń bohaterki, a że owa bohaterka jest mocno niedzisiejsza i bardzo, ale to bardzo naiwna – to już trudno. Trzeba albo zacisnąć zęby i podążać za nią, albo poszukać sobie innej lektury, bo Klara się nie zmieni – ciągle będzie się zachowywać jak infantylna dziewczynka. Autorce jest to potrzebne choćby do przypominania o wierze w prawdziwą – idealną – miłość czy do rozprawiania się z trudnymi uczuciami: w końcu Klara przepracowuje w sobie i świadomość istnienia ciężkich chorób u dzieci, i motyw śmierci najbliższych, i to, że nie wszyscy muszą pomagać w realizacji życiowych planów. W egzaltacji bywa nieznośna, ale części czytelniczek być może pozwoli na relaks i na przemyślenie kolejnych dylematów. „Taka miłość się zdarza” to próba pokazania świata, który byłby piękny, gdyby wszystko szło po myśli żyjących w nim ludzi – tych dobrych i empatycznych. Niewiele wstrząsów szuka Agnieszka Jeż w fabule, pozwala raczej bohaterce wreszcie odnaleźć szczęście – chce, żeby czytelniczki uwierzyły w cudowne zrządzenia losu i wewnętrzny spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz