piątek, 10 stycznia 2020

Anda Rottenberg: Lista. Dziennik 2005

Krytyka Polityczna, Warszawa 2019.

Po ujawnieniu

Sprawdzanie listy Wildsteina stało się w pewnych kręgach i w pewnym momencie historycznym niemal obowiązkiem, każdy próbował odnaleźć nazwisko swoje i znajomych, żeby przekonać się, kto był tajnym współpracownikiem, a kto – poszkodowanym. Zaspokajanie ciekawości wiązało się też z rozmaitymi przewartościowaniami. Anda Rottenberg publikuje swoje zapiski z pierwszej połowy 2005 roku – od chwili ujawnienia listy nazwisk po dokument stwierdzający jej status. Na początku bardzo angażuje się w sytuację, temat listy powraca w rozmowach ze znajomymi i w rozważaniach, staje się elementem zastępczym – przykrywa wszystkie inne doniesienia medialne i troski dnia codziennego. Autorka niby zdaje sobie z tego sprawę, a jednak dołącza do zawirowań wokół listy i pokazuje odbiorcom, jak wyglądało całe zjawisko socjologiczne z perspektywy tych, który mnie było wszystko jedno. Bo młodsi natychmiast zareagowali szeregiem żartów, wykazując się kompletnym niezrozumieniem tła wydarzeń. Anda Rottenberg z listy sobie nie drwi – natomiast pokazuje odbiorcom, jak kształtowała się dyktowana nią codzienność. Zajmuje ją to przez kilkanaście dni, początkowe zapiski odnoszą się do listy i do reakcji na nią, prezentują konkretne dialogi i oczekiwania. Z czasem temat przycicha – pojawiać się będzie jak refren w różnych sytuacjach, zwłaszcza wtedy, gdy polityka wkracza do kultury i utrudnia działalność artystyczną albo popularyzowanie sztuki. Tu Anda Rottenberg pozostaje sobą: zjadliwą komentatorką codzienności, wydarzeń, których nie da się oderwać od życia artystycznego.

„Lista. Dziennik 2005” to zaledwie mały wyimek zapisków tej autorki – możliwość przyjrzenia się z bliska problemom płynącym z małego polskiego piekiełka przy organizacji wystaw czy pracy dziennikarskiej. Anda Rottenberg krytykuje posunięcia rządu, nie milczy, kiedy dostrzega absurdy polityki. Na kartach dziennika zapisuje własne dylematy i ironiczne spostrzeżenia, prowadzi czytelników przez wyzwania w swojej pracy i cofa się do przeszłości, kiedy potrzebuje lepiej naświetlić konkretne wydarzenia. Chce, żeby rzeczywistość komentowała się sama, więc pokazuje odbiorcom wyraziste sytuacje. Odnotowuje rozmowy i przebieg spotkań – nie tych towarzyskich, a tych, podczas których zapadają ważne decyzje bądź wymienia się istotnymi poglądami. W tym wszystkim „Lista” jest tomem bardzo literackim. W odróżnieniu od warsztatowych diariuszy pisarzy, Anda Rottenberg nie potrzebuje ani notatek dla pamięci, ani literackich rozbiegówek: jej codzienne notatki są w zasadzie gotowymi felietonami, tekstami, w które każdy chce się zagłębiać, żeby poznawać punkt widzenia autorki. Erudycyjne i przesycone odwołaniami do świata sztuki teksty nie należą do hermetycznych, więc czerpać z nich może szerokie grono czytelników. Anda Rottenberg to autorka, która dziennikiem potrafi mocno przyciągnąć – i pokazać odbiorcom niebezpieczeństwa płynące z mieszania polityki i sztuki. „Lista. Dziennik 2005” to lektura boleśnie krótka – ledwo można wkroczyć w rzeczywistość filtrowaną przez zdystansowaną autorkę, a już trzeba ten tom kończyć. To jednak lektura warta ocalenia i rozpowszechniania – nawet jeśli kogoś nie zainteresuje temat (rama kompozycyjna całości, przecież nie jedyne zagadnienie), z pewnością zachwyci się warsztatem.

Anda Rott

1 komentarz:

  1. Gdzieś w moich półkach utknięte dwie książki Andy Rottenberg. Muszę odkopać i przypomnieć sobie, co to było. Na pewno nie Lista.Dziennik 2005. Ale dopisuję do swojej listy :)

    OdpowiedzUsuń