Dwie Siostry, Warszawa 2019.
Wymagania
Dwójka małych łobuziaków może wyprowadzić z równowagi każdego. Te dzieci – Petrzik i Petruszka – w zasadzie w tomiku „Tato, ta ci się udała” są tylko katalizatorami akcji. To maluchy, którym trzeba opowiadać bajki na dobranoc – żeby dzieci nie zeszły na złą drogę i żeby miały rozwiniętą wyobraźnię. Mama zdaje sobie sprawę z wychowawczej mocy bajek, tata przyjmuje to do wiadomości. Zwykle jego żona prezentuje kolejne historyjki, wymyślane co wieczór i podporządkowane dziecięcej dociekliwości. Taki stan rzeczy mógłby trwać dowolnie długo, tylko że pewnego dnia mama się buntuje. Stwierdza, że zbyt dużo obowiązków ma na głowie: wylicza starannie kolejne zajęcia, obejmujące i pracę zarobkową, i prowadzenie domu – przy tym wszystkim nie ma w ogóle czasu dla siebie, więc żąda, żeby tatuś przejął jedno z zajęć, teoretycznie – proste. Tyle tylko, że tatuś nigdy nie opowiadał bajek i nie wie, jak to się robi. Próbuje, owszem. Ale pierwsze próby są z góry skazane na niepowodzenie – opowiadanie bajek to sztuka, którą mamusia posiadła, tatuś na razie nie rozumie mechanizmów obowiązujących w dobranockowych historiach. Petrzik i Petruszka dostrzegają słabość proponowanych im zastępczo fabuł, ale też nie zamierzają niczego ojcu ułatwiać. Za to mama służy radami.
Tatuś jako bohater z prawdziwego zdarzenia stara się poprawić swoją sytuację. Nie uniknie nowego obowiązku, nawet jeśli to mu się nie podoba. Jest jednak ambitny i próbuje nauczyć się opowiadania bajek. Wysłuchuje podpowiedzi, szuka inspiracji, a poza tym – podsłuchuje wieczorne spotkania dzieci z mamą i wysnuwa z nich wnioski. Takie fabularne rozwiązanie daje autorowi szansę na wprowadzanie kompozycji szkatułkowej. Oprócz bajki realistycznej – scenek z domu Petrzika i Petruszki – dzieci dostają zestaw historyjek prezentowanych na dobranoc bohaterom. Te opowiadane przez mamusię są wspaniałe i nawet pytania słuchaczy nie wybijają autorki z rytmu. Te tatusiowe obnażają swoje słabości. W małych odbiorcach narastać będzie ciekawość – każdy zechce sprawdzić, jakie efekty przyniosą lekcje, które tatuś pobiera. A ponieważ w czeskiej narracji pełno jest humoru – nie da się od tej historyjki oderwać. Rozśmieszy nawet dorosłych, którzy świetnie odnajdą się w postaciach tatusia i mamusi (i dostrzegą satyrę na małe pociechy). W ogóle Zdenek Sverak bardzo chętnie posługuje się satyrą i ironią z perspektywy dorosłego – będzie tym odbiorców kusić i zachęcać do sprawdzania perypetii sympatycznej rodziny. Bajka o opowiadaniu bajek może przetrwać za sprawą ładunku komizmotwórczego.
Na rynku jednak „Tato, ta ci się udała” pojawia się w serii Mistrzowie ilustracji, czyli śmiech jest tylko dodatkiem do oryginalnych grafik. Adolf Born proponuje tu rysunki satyryczne w kresce, kolorowe i z czeskimi podpisami (wydawnictwo zostawia je na szczęście). Sposób ozdobienia zabawnej historii zasługuje na uwagę i na utrwalenie na rynku, koresponduje z humorem w samej narracji. W rezultacie „Tato, ta ci się udała” to publikacja, która powinna trafić do każdego domu – bo wszyscy powinni opowiadać swoim dzieciom bajki na dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz