Wielka Litera, Warszawa 2019.
Strzępki wspomnień
Podział tego tomu pod kątem miejsc pierwodruku lub długości tekstów jest w pełni uzasadniony, ale czytelnicy i tak będą mieli wrażenie, że śledzą jedną opowieść, niekończącą się, za to poszatkowaną ze względu na wymogi dzisiejszych mediów. Michał Głowiński, czy stawia na literaturę, czy na własne wspomnienia, pisze w jeden sposób – tworząc mozaikę fragmentów, odnoszących się w dużej mierze do wojennej przeszłości, traum i konsekwencji tego, co wydarzyło się w Marcu 1968. Kwestia żydowskości i podejścia do Żydów w społeczeństwie bardzo autora porusza – wiele artykułów odnosi się do sytuacji, w których ktoś bezmyślnie – odruchowo, co pokazuje społeczne przyzwolenie na zło – wyraża dezaprobatę albo przynajmniej brak szacunku dla osób pochodzenia żydowskiego. Czasami autor przytacza bardzo drobne scenki, mówiące więcej o charakterze prostego człowieka spotkanego na drodze niż prezentujące rzeczywisty problem o wymiarze społecznym – ale tutaj nie ma mowy o usprawiedliwianiu złośliwości. Głowiński jest bezlitosny wobec tych, którzy określają się jako jego (Żydów) wrogowie: wyzłośliwia się i przedstawia ich w literackich obrazkach w jak najgorszym świetle. Uprawia krytykę połączoną wręcz z literacką agresją – dla czytelników z zewnątrz może być trochę dziwne, że aż do tego stopnia można żywić w sobie nienawiść i podsycać złe emocje. Kolejne portrety z retrospekcji nie mają pokazywać sposobów radzenia sobie z problemami, a podłości maluczkich. Autor próbuje wydobyć z mroków przeszłości trudne chwile, przykrości, które niekoniecznie miały wpływ na późniejsze decyzje czy postawy – ale w danym punkcie biografii stały się na tyle ważne, że pozostały w głowie. Nie poprzestaje na szczęście Głowiński na rozprawianiu się z wyimaginowanymi wrogami, analizuje też inne doświadczenia. Pokazuje odbiorcom, jaki wpływ na psychikę miały doświadczenia wojenne – to na przykład problem chłopca, który boi się zostawać – nawet z kolegami – w zamkniętej przed nauczycielem klasie. Rówieśnicy nie rozumieją takiego lęku i wykorzystują słabość innego dziecka – tak zachowują się dzieci we wszystkich grupach, dla Michała Głowińskiego to jednak dowód na emocjonalną niewrażliwość i niefrasobliwość uczniów.
Kiedy jednak autor odrywa się od krzywd i analizowania w nieskończoność wpływu grozy na psychikę dziecka, może zanurzyć się we wspomnieniach innego rodzaju – i zabrać odbiorców do bardziej znośnych wynurzeń. „Papuga i ratlerek” to tom obszerny i dostarczający czytelnikom wielu różnorodnych uczuć. Dla Głowińskiego ważne jest ocalanie fragmentów przeszłości, dzielenie się swoimi przemyśleniami ubranymi w literacki kostium. Proponuje czytelnikom zestaw opowieści może niespecjalnie lekkich i rozrywkowych, za to pozwalających spojrzeć z innej perspektywy na historię. Michał Głowiński nie przywołuje faktów z podręczników, nie zależy mu na przepisywaniu książek do historii. Uczy przez empatię, chce, żeby odbiorcy zrozumieli jego podejście – i żeby nie zapominali o sprawach najtrudniejszych. „Papuga i ratlerek” to zbiór przemyśleń ocalonych, zakorzenionych w skomplikowanej rzeczywistości, ale do tego jeszcze przefiltrowanych przez spojrzenie humanisty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz