Dwie Siostry, Warszawa 2019.
Utrapienie
O Tosi mama mówi, że ma zbyt bujną wyobraźnię. Dziewczynka rzeczywiście bez przerwy wskazuje w najbliższym otoczeniu to, co jest podejrzane i co z pewnością zamieni się w materiał dla śledczych. Widzi potencjalnych przestępców w geodecie czy pani wyprowadzającej psa – i potrafi uzasadnić, dlaczego w ogóle zwróciła na nich uwagę. Dorośli zwykle bagatelizują spostrzeżenia Tosi. Łatwiej przecież przyjąć stanowisko jej mamy i powtarzać, że dziecko wyobraża sobie zbyt wiele, niż zaakceptować, że w pobliżu istnieje światek przestępczy – na wyciągnięcie ręki i dostrzegalny dla każdego, kto zechce wyłapywać sygnały z codziennych doświadczeń. Tosia nie przejmuje się konsekwencjami odkryć: po prostu bawi się tajemniczością świata i zwraca uwagę mamy na kolejne dziwne lub tajemnicze zjawiska. Sama nie wyciąga daleko idących wniosków: jest w stanie powiedzieć, co ją zaniepokoiło i z jakiego powodu – ale śledztwo przeprowadzać muszą inni, w końcu Tosia nie jest superbohaterką, a zwykłą dziewczynką, odrobinę bardziej wrażliwą i wyczuloną na rzeczywistość. W tomie „Tosia i tajemnica geodety” bohaterka próbuje przekonać mamę, że pan, który dokonuje pomiarów w pobliżu banku ma nieczyste zamiary. A do tego – że mężczyźni noszący szaliki w zimie coś ukrywają. Łatwo się domyślić, że tego rodzaju argumenty nie wywołają reakcji mamy, która zaabsorbowana jest szukaniem pracy – a jednak kogoś mogą zainteresować.
Mama Tosi marzy o pracy w teatrze i spotyka się z dyrektorem, chcąc wyłuszczyć mu swój plan. Tymczasem Tosia może kontynuować swoje działania śledcze i sprawdzać, co oferuje jej zwykłe życie. Dziewczynka uczy się odczytywać sygnały wysyłane mimowolnie przez przestępców, ale posługuje się przy tym dziecięcą logiką: nie da sobie wmówić, że ktoś zasłania częścią garderoby szpecącą bliznę – jeśli jakaś osoba nie zamierza zostać zapamiętana, widocznie ma ku temu powody – w postaci chęci łamania prawa. Dla Tosi świat jest czarno-biały, więc dziewczynka może mieć sporo trudności z przekonaniem innych do własnych racji. Ponadto nie należy do postaci, które bierze się na serio – musi zatem uciekać się do podstępów, żeby ktokolwiek mógł jej uwierzyć.
„Tosia i tajemnica geodety” to książka niewielka, za to skondensowana. Magdalena Miecznicka wprowadza tu ładnie atmosferę jak z kryminału, jednak bez wdawania się w szczegóły intrygi. Akcja jest prosta, wszystko sprowadza się do wyłapania sygnałów z otoczenia. Tosia ma zmysł obserwatorski i nawet jeśli nie umie łączyć faktów, otrzymuje informacje potrzebne do wskazania przestępców. To zatem bohaterka, która zaimponuje dziecięcym czytelnikom – i sprawi, że ci zechcą wracać do książek. Tosia pokazuje odbiorcom jedno: każdy może nauczyć się dostrzegać dziwności wokół siebie – i snuć na ich podstawie dalsze historie, niekoniecznie kryminalne, zależne od upodobań. Tosia uczy fantazji, chociaż sama przebywa w bardzo realistycznej rzeczywistości. Asceza w narracji przekłada się tu łatwo na rozbudowaną wyobraźnię - „Tosia i tajemnica geodety” to historyjka sprawnie napisana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz