piątek, 13 grudnia 2019

Andrzej Werblan: Polska Ludowa. Postscriptum

Iskry, Warszawa 2019.

Wspomnienia

Karol Modzelewski i Andrzej Werblan prowadzeni w dyskusji przez Roberta Walenciaka podbili rynek wydawniczy ogromnym tomem wspomnieniowym „Polska Ludowa”. Teraz Robert Walenciak jeszcze raz rozmawia z Andrzejem Werblanem, tworząc równie obszerny (i równie ciekawy) tekst „Polska Ludowa. Postscriptum”. Sam dziennikarz usuwa się w cień bardziej nawet niż zazwyczaj, praktycznie woli podrzucać tematy do refleksji i znikać, spisywać wspomnienia, a nie wpływać na ich kierunek. We wstępie do książki Werblan tłumaczy, że nie jest to autobiografia, a także – że nie ma w książce odnośników, dokumentowania opowieści – żeby nie zamieniła się ona w publikację naukową. Pozostaje „Polska Ludowa. Postscriptum” memuarami, dla wygody ułożonymi jako wywiad-rzeka. Forma luźnej rozmowy, nieobarczonej koniecznością odwoływania się do źródeł (innych niż ludzka pamięć) sprawia, że opowieść wydaje się lżejsza i chociaż dotyczy ważnych momentów historycznych czy sylwetek powszechnie kojarzonych – pobrzmiewa nawet gawędziarsko. Andrzej Werblan jest w stanie uzupełniać wiadomości z podręczników do historii, odwoływać się do własnych spostrzeżeń i komentować wydarzenia z perspektywy czasu – ale potrafi również powracać myślami do przeżywanych chwil i pokazywać je tak, jak ich doświadczał. Odnosi się do ówczesnego stanu swojej wiedzy, zdaje sobie też sprawę z tego, kto był w posiadaniu jakich informacji (i jak to wpływało na jego reakcje i zachowania). Staje się komentatorem przeszłości, funkcjonuje tu jako świadek i uczestnik wydarzeń, które po latach może jeszcze raz z własnej perspektywy ocenić. Kiedy Andrzej Werblan powraca do przeszłości, to również dlatego, żeby stworzyć przyczynek do własnej biografii: ułatwia badaczom zadanie przez przedstawianie wiadomości, które sam zdobył (to dotyczy całej relacji o przodkach). Z kolei kiedy już omawia konkretne sytuacje, sceny, które stały się jego udziałem, zwraca uwagę na emocje uczestników. Dopowiada to, czego historycy-badacze nie byliby w stanie zarejestrować: rozumie powiązania międzyludzkie, rzuca czasami nowe światło na powody określonych decyzji, uwzględnia charaktery i przyzwyczajenia osób ze świecznika. Przez takie podejście proponuje zatem lekturę wyjątkową. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Werblan podsuwa czytelnikom również anegdoty, opowiada o błahych czasami dodatkach do wielkich spraw – jeśli mają wartość komiczną, czyli mogą przyciągnąć odbiorców. Nie musi skupiać się na znaczeniach określonych czynów i ich konsekwencjach – może budować za to świadomość kontekstu, coś, co z perspektywy interesujących się przeszłością odbiorców będzie bezcenne. Robert Walenciak przejmuje zatem rolę odbiorcy zaintrygowanego i nieco naiwnego, prosi czasami o doprecyzowanie lub wytłumaczenie jakiejś kwestii, wtrąca drobne pytania albo dopowiedzenia, które pełnią funkcję fatyczną. Andrzej Werblan opowiada sprawnie, proponuje relację pełną danych, rzeczową, ale też niehermetyczną. Każdy może zajrzeć do tego tomu, żeby poznać fragmenty przeszłości przedstawione żywo i atrakcyjnie. Kto potrzebuje weryfikowania plotek z historii czy dookreślania historii XX wieku przez pryzmat osobistych wspomnień, ten u Werblana znajdzie sporo informacji dla siebie. Najlepsze, że nie ma momentu, w którym da się bez żalu odłożyć lekturę: Andrzej Werblan opowiada tak, by czytelnikom raz dostarczać wiedzy, raz – uśmiechu, wie, jak angażować odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz