Marginesy, Warszawa 2019.
Piękno
Lucy Jones postanawia zająć się tematem, który budzi wielkie kontrowersje i zasługuje na to, żeby trafić do publikacji książkowych. Wybiera formę reportażu, żeby uświadomić odbiorcom istnienie poważnego problemu – w podejściu do lisów. Tom „Lisy. Historia miłości i odrazy” z jednej strony przedstawia piękno zwierząt: autorka przygląda się stworzeniom i przypomina, za co można je podziwiać – z drugiej pokazuje człowieka jako wielkiego wroga lisów, polującego dla rozrywki i bezmyślnie przysparzającego bezsensownych cierpień. Autorka najpierw śledzi obecność lisów w kulturze i w literaturze, żeby dość szybko przejść do zasadniczego tematu, zająć się niemym przyzwoleniem na zabijanie. Spotyka się z przedstawicielami różnych środowisk, by zyskać wyjaśnienia w kwestii polowań na lisy. Sprawdza, czy te zwierzęta niosą zagrożenie, czy ich obecność w miastach jest zauważalna i czy istnieją sposoby bezkrwawego pozbycia się lisa z otoczenia (gdy, na przykład, poluje na kury). Odwołuje się za sprawą uzyskiwanych informacji do ludowych zwyczajów i wierzeń (prezentuje rozmaite sposoby na chronienie drobiu), ale też do mentalności ludzi. Bez względu na regulacje prawne, część społeczeństwa jest przekonana, że lisy należy zabijać – Lucy Jones stara się walczyć z tym sądem, pokazując krzywdę zwierząt i naturalistyczne obrazy ich śmierci. Rozlew krwi na kartach tej książki jest konieczny, żeby odbiorcy zrozumieli, że nie mogą w ten sposób ingerować w przyrodę – i że nic nie tłumaczy polowania dla samego zabijania. Nawet jeśli ktoś nie ulegnie początkowej fascynacji autorki w kwestii lisów, Jones stopniowo będzie coraz bardziej zachęcać do kibicowania zwierzętom w nierównym pojedynku. Lisy kierują się instynktem, tymczasem ludzie – wyładowują na nich swoje frustracje. Zamiast apelować do sumienia czytelników, autorka próbuje zilustrować los lisów na przestrzeni ostatnich dekad. Przywołuje do tego rozmaite komentarze i sytuacje, które wywołują odruchowy sprzeciw nie tylko miłośników zwierząt. Im dalej w lekturze, tym więcej pojawi się scen rzeczywiście odpychających, które mają na celu wywołanie buntu czytelników. Pyta Lucy Jones, skąd lisy wzięły się w mieście (w Wielkiej Brytanii jest z nimi już prawdziwy kłopot, a jednak nie usprawiedliwia to w żadnym wypadku bestialskiego zabijania).
Tom „Lisy. Historia miłości i odrazy” to książka zaangażowana, ale napisana w sposób wyważony, tak, żeby nie zmęczyć odbiorców nadmiernym stosowaniem chwytów retorycznych czy zbyt oczywistymi przykładami. Lucy Jones rejestruje różne zasłyszane wiadomości oraz postawy tych, którzy nawołują do „kontroli populacji” lub do „zwalczania szkodników”. Podpowiada, jak zmieniać mentalność społeczeństwa, jak uświadamiać ludzi na krzywdę zwierząt. Jest to zatem publikacja pełna ukrytych perswazji, zwracająca uwagę na problem nie – ludzi, którym przeszkadzają lisy, a ludzi, którzy próbują ingerować w przyrodę i doprowadzać do niepotrzebnego rozlewu krwi. Przez przytaczane obrazy autorka chce uświadomić czytelnikom, że żadne stworzenie nie powinno cierpieć z powodu kaprysów innego gatunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz