PIW, Warszawa 2019.
Poetyckie dylematy
Józef Baran swój dziennik prowadził inaczej niż wielu literatów. W tomie „Stan miłosny... przerywany” mierzy się z większą narracją, w codziennych notatkach zwierza się sobie i czytelnikom (bo o publikacji wyraźnie myśli) z przepraw z rzeczywistością. Na początku najbardziej ekscytują go sprawy okołoliterackie. Bierze udział w licznych spotkaniach z czytelnikami oraz z innymi twórcami, podsumowuje sobie na kartach diariusza, kogo warto obserwować, kto zachował się niezgodnie z oczekiwaniami, a kto nie ma dystansu do swojej twórczości. Komentuje dla siebie tomiki innych twórców i wprowadza ich – autorów – charakterystyki, wszystko w tonie towarzysko-plotkarskim. Dużo miejsca poświęca również własnej twórczości. Kiedy pisze, skupia się na samym akcie tworzenia, literatura to misterium. Dzieli się z czytelnikami pomysłami na wiersze i samymi gotowymi już wersami, do tego dokłada drobne analizy czy wyjaśnienia. Skrzętnie odnotowuje też, gdy ktoś zajmuje się jego twórczością – widać, że to dla niego ważne i że się tym bardzo przejmuje. Autotematyzm zabiera sporo miejsca w tych codziennych zapiskach i właściwie do pewnego momentu przykrywa zwyczajne życie. Przebijają go jedynie od czasu do czasu wzmianki – a to o chorobach i dolegliwościach żony, a to o wizytach znajomych. Józef Baran zamyka się w poezji, dla poezji żyje i tylko poezją się przejmuje, można odnieść wrażenie na początku lektury, że nic innego dla niego się nie liczy – zupełnie jakby autor kreował się na klasyków i próbował uzasadnić swoje miejsce w literaturze. W pewnym momencie pojawia się jednak spory problem: psuje się jego zdrowie i w końcu Józef Baran ląduje w szpitalu. Przechodzi gehennę ze służbą zdrowia – coś, co zdecydowanie sprowadza go z poetyckiego Parnasu na ziemię – i zaczyna zajmować się analizowaniem ciała, a nie ducha. Opowiada o kolejnych doświadczeniach związanych z badaniami, zabiegami i operacjami i przez to paradoksalnie staje się bliższy zwykłym czytelnikom, tym, którym obce są uniesienia poetyckie i natchnienia – teraz dopiero okazuje się autorem, który trafi do mas. „Stan miłosny przerywany” to opowieść twórcy, który musi zrezygnować z tego, co najbardziej kocha, bo zaprząta go proza życia. Jednak tę próbę tom wytrzymuje od strony literackiej, Józef Baran nie przestaje czytelników intrygować albo wzruszać. O ile na początku jest nieco egzaltowany albo bardzo naiwny (te postawy często charakteryzujące poetów tutaj niemal się wzmacniają wzajemnie), o tyle z czasem dowiaduje się, co ma znaczenie i jakie pułapki niesie codzienność. „Stan miłosny przerywany” jest książką szczerą i pełną ważnych spostrzeżeń autora, pozwala na bliższe poznanie nie tylko samego Józefa Barana, ale i procesu tworzenia – daje szansę na przyglądanie się warsztatowym rozwiązaniom, ale też – „życiu kulturalnemu”, otoczce, która towarzyszy twórcom. Dzienniki artystów zawsze wiążą się z silnymi przeżyciami, Józef Baran takich dostarczy wiele – i przy okazji może przekonać odbiorców do swojej poezji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz