Wielka Litera, Warszawa 2019.
Szansa na lepsze jutro
Nawet jeśli jest bardzo źle, warto walczyć, wykorzystać wszelkie możliwe dostępne środki, żeby poradzić sobie z problemami. Nie zapuszczać się zbyt daleko w przyszłość myślami, a stosować metodę małych kroków. To pomaga, nie przygnębi i pozwoli wydobyć się z tarapatów. Bohaterowie „Kamienicy pod śniegiem” przekonują się o tym na własnej skórze. Mały Mateusz, który chciałby wykupić leki dla dziadka, ale nie może zrealizować żadnej recepty, bo nie ma tyle oszczędności, Bogna, która musi znaleźć dla siebie mieszkanie, chociaż najchętniej zostałaby w swojej okolicy, ale po rozstaniu z facetem nie ma funduszy na utrzymanie dotychczasowego lokum, nawet Sylwia, która z samotności wdaje się w beznadziejny romans ze starszym i żonatym facetem – wszyscy oni wiedzą, że coś powinno się zmienić, jednak nie zawsze mają odwagę, by podjąć wyzwania. Autorka umożliwia im poprawienie warunków bytu dyskretnie i bez rewolucji. Bohaterowie – mieszkańcy kamienicy albo związani z nimi ludzie – przypominają sobie też o tym, że zawsze należy mieć jakąś pasję, coś, co odciągnie od zwykłych zmartwień i pozwoli na duchową ucieczkę. To jednocześnie wskazówka dla czytelników, którzy niekoniecznie znajdują w sobie odwagę na zmiany.
Dorota Kassjanowicz dyskretnie tka sieć wzajemnych zależności i potrzeb. Alicja, której na co dzień nikt nie dostrzega i która nie potrafi walczyć o swoje, pomaga jednej z sąsiadek ignorowanej przez lekarza. Mela rozmawia przez telefon z najlepszą przyjaciółką Bogną (a właściwie prowadzi telefoniczne monologi, w które trudno się wstrzelić). Mały chłopiec pełni rolę katalizatora wydarzeń, bo swoim sprytem jest w stanie zmienić rozkład sił w otoczeniu – a wszystko, żeby przyjść z pomocą dziadkowi. Jest tu też pozostawiona w szpitalu przez rodzinę starsza pani – kobieta, która przydaje się, gdy trzeba zająć się wnuczką, ale która nie ma prawa głosu ani możliwości samostanowienia, musi podporządkowywać się dla dobra młodych – i niemal rezygnuje z siebie. W przedświątecznym rozgardiaszu silniej wybrzmiewają prywatne drobne nieszczęścia, na co dzień nieeksponowane, za to pokazujące bezradność i rolę empatii w codzienności. Dorota Kassjanowicz skupia się na charakterach postaci, pozwala wybrzmieć złu, czasami szkicuje sytuacje pozornie bez wyjścia – tak, by uświadomić czytelnikom, że zawsze istnieje jakieś rozwiązanie, trzeba tylko odrzucić strach przed zmianą. „Kamienica pod śniegiem” jest powieścią z happy endem – ale optymizm jest w niej dyskretny i przedstawiany tak, by wypadał dla odbiorców jak najbardziej prawdziwie. Kassjanowicz imponuje precyzją w przedstawianiu typów ludzi – wprawdzie wybiera takie, które silnie się wyróżniają, bazuje na silnych emocjach i na zrozumiałych (bądź wyolbrzymianych, ale spotykanych normalnie) reakcjach – potrafi jednak zaprezentować czytelnikom całą galerię wyjątkowych osobowości. W bohaterach można znaleźć ślady zachowań bliskich lub znajomych – i śledzić metamorfozy. Autorka odrzuca stylistykę pop, typową dla bożonarodzeniowych historyjek. Rezygnuje z naiwności i uniemożliwia przewidywanie dalszego ciągu. Prowadzi bardzo gęstą narrację, rzadko spotykaną w lekturach tego typu. Jest „Kamienica pod śniegiem” obyczajówką psychologiczną dla bardziej wymagających czytelników – nie nudzi, ale podsuwa materiał do przemyśleń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz