Marginesy, Warszawa 2019.
Bez
„Świętujemy! Roślinne przepisy na uroczystości i święta” to książka, która przyda się lubiącym kulinarne eksperymenty nie tylko przed świętami. To propozycja płynąca z mody na wegetarianizm i weganizm, ale też – możliwość przetestowania nowych smaków. Alicja Rokicka zbiera bowiem przepisy, które mają zrobić wrażenie na niedowiarkach. Podpowiada, jak zastąpić mięso czy jajka, nie rezygnując przy tym ze swoich ulubionych potraw. Uczy czytelników, jak zamieniać składniki „zakazane” - czym je zastępować i co robić, żeby oszukać kubki smakowe (lub zmysł wzroku). I tak na przykład zaproponuje przepis na jajka sadzone – ale bez jajek, albo na fasolkę po bretońsku bez mięsa. W ogóle „bez” króluje: w sałatkach bezrybnych, gulaszach i zupach. Wprawdzie kto tęskni za mięsnymi smakami, będzie musiał pogodzić się z koniecznością nadużywania w kuchni dymu o smaku wędzonki czy innych przedziwnych składników, niekoniecznie kojarzących się z prostotą kulinarną – ale tom przyniesie sporo ciekawych możliwości i odkryć. Pokazuje, że przejście na wegetarianizm lub weganizm nie oznacza rezygnowania z charakterystycznych elementów jadłospisu. To coś w sam raz na dyskusje przy świątecznym stole: wyjaśnienia dla niewtajemniczonych. Alicja Rokicka może rzeczywiście poprowadzić czytelników do zmian w diecie – zasługuje na uwagę ze względu na rozmach w proponowanych przepisach. Książkę dzieli na części tematyczne, osobno grupuje zupy, osobno dania główne, dania rybne (bez ryb) i dania mięsne (bez mięsa), „słodkie”, ale i przekąski w sam raz na imprezę ze znajomymi. Znajdzie miejsce na kilka przepisów z różnych stron świata, na pasztety i różne smarowidła do kanapek. Z takim zestawem podpowiedzi można wprowadzać do codziennego menu zmiany stopniowo, z czystej ciekawości, żeby sprawdzić jakość potraw. Inna rzecz, że przedstawiane tutaj zdjęcia gotowych potraw rozbudzają apetyt – tom „Świętujemy” trochę przypomina w warstwie graficznej album. Każde danie zostało tu dokładnie opisane – pod kątem składników i przygotowania – co nie dziwi. Do tego Alicja Rokicka dodaje drobne, jednoakapitowe komentarze. To zapiski blogowe, sposób na przyciągnięcie czytelników i zatrzymanie ich przy lekturze – w pierwotnej wersji na stronie. Alicja Rokicka zapewnia niewielkie i osobiste wzmianki na temat kolejnych potraw, a to sprawia, że łatwiej będzie się przekonać do prób w kuchni.
Zabrakło w tej książce właściwie jednego: dobrego wprowadzenia. Wstęp jest kompilacją różnych wpisów, składa się z przypadkowych akapitów posklejanych tak, żeby przypominały lity tekst – jednak nie został przygotowany redakcyjnie, przez co pobrzmiewa raczej nienaturalnie. Można było albo pozostać przy skrawkach, krótkich zapiskach pasujących do tematu, albo przerobić zgromadzone fragmenty, z pewnością lepiej byłoby czytelnikom zaangażować się w lekturę. Alicja Rokicka przekonuje, że warto spróbować nowych smaków – nie zamierza prowadzić krucjaty przeciwko mięsożercom ani zmuszać czytelników do zaakceptowania kulinarnych ideologii – na szczęście, kusi za to propozycjami na różne okazje i okoliczności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz