Egmont, Warszawa 2019.
Entuzjazm do czytania
Megan McDonald od dawna próbuje przekonywać dzieci, że czytać dla rozrywki warto – stworzyła serię, która zdobyła gigantyczną popularność, drobne opowiastki o Hani Humorek, jej bracie Smrodku i o dzieciach z klasy i podwórka rozbawią każdego malucha. Teraz – w dziewiętnastej części cyklu – usiłuje wprost zachęcić najmłodszych do sięgania po książki. Za sprawą wzoru, jaki dają bohaterowie. Oto Hania, Smrodek, Zosia, Franek i Julka Wróbel przygotowują się do szkolnego konkursu. Jako Pożeracze Książek mają zmierzyć się z drużyną, w której pojawia się Fanta Styczna, szalenie niebezpieczna czwartoklasistka, która samodzielnie czyta nawet Harry'ego Pottera. To wyzwanie niemal ponad siły bohaterów. Hania i Smrodek cały wolny czas spędzają na czytaniu, do tego Smrodek okleja się samoprzylepnymi karteczkami, dzięki którym lepiej zapamiętuje treść lektur. Dzieci ćwiczą odpowiadanie na pytania, urządzają we własnym zakresie treningi. Rodzice Hani i Smrodka dość rygorystycznie podchodzą do tematu czytania przy jedzeniu – nie zgadzają się na takie zachowanie, co jeszcze wzmacnia zainteresowanie książkami (tym razem jako przedmiotem zakazanym). Łatwo się domyślić, że dzięki temu czytanie zaczyna funkcjonować jako zajęcie atrakcyjne.
Śledzenie przygód książkowych bohaterów obserwowane z zewnątrz nie jest widowiskowe, więc autorka sięga po motyw konkursu i rywalizacji, żeby wzmocnić napięcie i przekonać odbiorców, że istnieje dobry powód, dla którego powinni sięgnąć po „Pożeraczy Książek”. Akcja ciągle się zmienia, raz Smrodka rozboli brzuch (ze stresu), raz Hania zacznie zdradzać tajniki szybkiego czytania (co dzieci mogą samodzielnie wypróbować). Istnieją tu dylematy ważne dla kilkulatków – jawne niesprawiedliwości i oczekiwanie na to, kto wygra konkurs. Zresztą nagroda w nim może przekonać do wytężonej pracy wyłącznie najmłodszych – Megan McDonald dba o każdy szczegół, żeby kilkulatki nie odłożyły książki zbyt wcześnie. Akcja to jedno, drugim wypełniaczem opowieści stają się ciekawostki z rozmaitych lektur, przede wszystkim aktualnych opowieści pop. Autorka rzadko sięga do klasyki literatury czwartej, odnosi się raczej do bohaterów mniej znanych w pokoleniu rodziców: chce trafić do dzieci i podsunąć im przy okazji całą listę lektur wartych sprawdzenia. Nieprzypadkowo non stop padają tu pytania dotyczące wydarzeń z kolejnych historii albo zachowań postaci: przywoływane kwestie budzą zainteresowanie lub śmiech, trudno o lepszą reklamę poszczególnych książek. Hania Humorek wykazuje się sporą wiedzą – ale nic w tym dziwnego, skoro angażuje się w przygody książkowych bohaterów. Megan McDonald tym razem popularyzuje czytelnictwo przez prosty chwyt – realizuje opowieść bardzo przekonująco i sprawi, że dzieci zechcą iść w ślady bohaterki.
Książki stają się punktem wyjścia wielu urozmaiconych zabaw (konkursy nie polegają tylko na zadawaniu pytań, można znaleźć zestaw przedmiotów, które będą wskazówkami), pozwalają spędzać razem czas i dostarczają wielu emocji. Tutaj Hania i Smrodek nawet nie myślą o tym, by zająć się czymś innym – sami chcą czytać i uważają to za świetną zabawę. Megan McDonald może za ich sprawą dotrzeć do odbiorców i nakłonić do czytania.
Miałam kiedyś książkę o tej mojej imienniczce :).
OdpowiedzUsuńTak, warto już od najmłodszych lat zachęcać do czytania!