Egmont, Warszawa 2019.
Więź
Elsa i Anna są siostrami, które zostały rozdzielone w dzieciństwie po pewnym tragicznym wypadku. W efekcie Elsa jest sposobiona do objęcia w przyszłości tronu, a Anna prowadzi proste życie córki piekarzy: pomaga w rodzinnym interesie i obiecuje sobie, że wyrwie się w wielki świat, kiedy tylko zacznie być pełnoletnia. Elsa odrzuca zaloty niechcianych potencjalnych kandydatów do tronu, Anna wie, że jest szczerze i bezwarunkowo kochana przez bliskich. Elsa może liczyć na pomoc przyjaciela – bałwanka Olafa, który zawsze szuka ciepła i wprowadza elementy humorystyczne do opowieści. Taki – dość kruchy – układ sił może trwać w powieści długo, jednak nadchodzą konieczne zmiany. Wszystko burzy się z chwilą, gdy Elsa traci rodziców. Teraz wie, że musi znaleźć kogoś: pamięć podpowiada jej strzępki obrazów, brakuje konkretów i nie można dowiedzieć się, o co właściwie chodzi podświadomości – ale Elsa jest przekonana, że nie została sama na świecie. W tym samym czasie Anna zaczyna czuć dziwne przyciąganie do królewskiego dworu – wierzy, że powinna się tam znaleźć i rozwiązać jakąś zagadkę. Odbiorcy śledzą drogi dwóch postaci, dziewczyn odważnych i pomysłowych, które wyruszają w nieznane bez wahania – żeby dowiedzieć się czegoś o sobie. Nagroda będzie niewyobrażalnie wielka, ale zanim do niej dojdzie, trzeba przejść sporo komplikacji.
Liz Braswell pisze tę powieść na bazie scenariusza filmowego, podporządkowuje się zatem wymogom ekranizacji – i po przełożeniu na literaturę nie traci kinowego charakteru, zdarzają się tu scenki, które łatwo sobie wyobrazić jako gesty i miny postaci, obliczone na wywołanie natychmiastowego śmiechu widowni, zdarzają się też krajobrazy kreślone z rozmachem, tak, żeby zrobić silne wrażenie. Jednak te chwyty pod publiczkę nie przeszkadzają w lekturze - „Z dala od siebie” jawi się jak klasyczna powieść, może trochę upraszczana w opisie, jednak całkiem zgrabnie sklecona. Autorka lawiruje między postaciami, narrację przerzuca od Elsy do Anny, czasami zahacza też o towarzyszących im bohaterów – tak, żeby pełniej móc zaprezentować środowisko, w którym pozostają. Wie, jakich emocji oczekują odbiorcy i wzmacnia efekty przez wprowadzanie drobnych, anegdotycznych scenek. Elsa i Anna to bohaterki, które nieco różnią się od typowych księżniczkowych postaci z bajek – choćby przez to, że nie skupiają się na wielkiej miłości i szukaniu własnego księcia – a na wzajemnym uczuciu, relacji między siostrami na długo rozdzielonymi. Jest ta powieść obliczona na wzruszenia, ale to nie będzie przeszkadzało młodym czytelnikom. Fani kina familijnego bez trudu wskażą tu chwyty, które sprawdziły się na wielkim ekranie, a teraz funkcjonują jako dodatki do fabuły - „Z dala od siebie” to powieść, która nie zapomina o swoim pochodzeniu. Disneyowska produkcja może przedłużyć zainteresowanie hitem kinowym, albo też zachęcić do śledzenia przeróbek klasyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz