Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.
Rodzinne kłopoty
Anita ma problem z Leosiem. Synek jej męża z pierwszego małżeństwa nie potrafi nic zrobić sam. Obsługiwany przez tatusia kilkulatek jest w dodatku potwornie niekomunikatywny – macocha uważa, że robi jej w ten sposób na złość. Nadia nie ma za to wątpliwości, że dwunastoletnia Klaudia, córka jej partnera, wymyśla kolejne złośliwości i sposoby na uprzykrzenie życia „nowej mamie”. Kobiety tracą nerwy i spotykają się w końcu w grupie Macochy Polska, żeby wspólnie porozmawiać o kłopotach w domach – i zyskać jeśli nie porady to przynajmniej zrozumienie. Anita i Nadia to siostry – skłócone od dzieciństwa, nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego, a jednak łączy je sporo, za sprawą skomplikowanych przeżyć. Danuta Awolusi stawia na psychologiczne portrety postaci i akcję, która pozwala uświadomić sobie sedno zmartwień. „Macochy” to powieść, w której fabuła nie komplikuje się przesadnie – za to uczucia przechodzą wielką przemianę. I Nadia, i Anita nie mogą liczyć na pomoc partnerów: ci wolą spokój i ucieczkę od tematu. Tymczasem konflikty narastają i porozumienie z trudnymi dziećmi coraz bardziej się oddala. Dochodzą do tego jeszcze spotkania z ich matkami – w obu przypadkach to motywy dostarczające kolejnych zagadek, a nie odpowiedzi na pojawiające się pytania. Czytelniczki mogą obserwować wydarzenia i przeżycia bohaterek za sprawą kilku narracji: poza oglądaniem sytuacji z zewnątrz, mają też dostęp do terapeutycznych zapisków kobiet – bohaterki wyznają na papierze, co je dręczy i co myślą o pasierbach. Autorka podąża od jednoznaczności w stronę wielobarwnej interpretacji, pokazuje odbiorczyniom, że łatwo wpaść w pułapkę schematycznego oceniania, tymczasem prawda może mieć różne oblicza – niekoniecznie uchwytne od początku.
„Macochy” to przede wszystkim zapis rywalizacji. W przypadku Leosia – biernego oporu, w przypadku Klaudii – wyszukiwania sposobów na złośliwe działanie. Relacja macochy – cudze dzieci nieoczekiwanie przenosi się na relację kobieta – mężczyzna: autorka sprawdza, kim są obojętni na domowe sprzeczki partnerzy i jak ich postawa rzutować może na codzienność. W tym kontekście na znaczeniu tracą nawet sensacyjne wydarzenia, dzięki którym bohaterki sporo zrozumieją. Sytuacja w rodzinach patchworkowych jest trudna, a Awolusi celowo jeszcze wyolbrzymia i wyostrza motywy, tak, żeby niekoniecznie dać odbiorczyniom łatwe porady, a pokazać im, gdzie szukać rozwiązań. „Macochy” nie mogą być poradnikiem wprost – za to przydadzą się do autoanaliz i czytania sedna związku. Autorka odnosi się między innymi do kwestii przemocy domowej, do nadopiekuńczości i do różnic poglądów, uświadamia odbiorczyniom, że nie zawsze jest kogo obwiniać za istniejący stan rzeczy. Książka „Macochy” napisana została zgrabnie (chociaż przez pamiętnikowe zwierzenia – nieco infantylnie wypada, owszem, przydają się zapiski Nadii i Anity dla naświetlenia wydarzeń – ale też w tym rodzaju narracji autorka zdradza niepotrzebnie cele książki). To powieść bardzo na czasie i przygotowująca do trudnych rozmów. Awolusi szuka tematów poza cukierkowymi obyczajówkami, radzi sobie całkiem nieźle z psychologizmami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz